Drugi miesiąc Centrum Monitoringu Wolności Prasy obserwuje proces jaki odbywa się przed poznańskim Sądem Okręgowym. Sprawa dotyczy uprowadzenia, pozbawienia wolności i pomocnictwa w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Oskarżeni o te czyny: Mirosław R. pseudonim „Ryba” i Dariusz L. pseudonim „Lala” nie przyznają się do winy. 20. marca br. kontynuowano proces, podczas którego zeznawali dwaj emerytowani policjanci Piotr G. i Zdzisław S. Na rozprawie CMWP SDP reprezentowała red. Aleksandra Tabaczyńska.

Zarówno Piotr G. jak i Zdzisław S. kontaktowali się z kluczowym świadkiem Maciejem B. pseudonim Baryła odsiadującym obecnie wyrok dożywocia. Baryła na rozprawie 22. lutego br. zeznał, powołując się na relacje bezpośrednich świadków oraz sprawców porwania i zabójstwa dziennikarza, o okolicznościach tragicznych wydarzeń. Był też przy rozmowach, kiedy to oskarżony w innym procesie Aleksander Gawronik żądał „uciszenia dziennikarza”. Maciej B. podtrzymał także swoje wcześniejsze zeznania, że oskarżeni Mirosław R. i Dariusz L. brali udział w porwaniu Jarosława Ziętary 1. września 1992 roku w Poznaniu.

W środę 20 marca pierwszy zeznawał Piotr G. emerytowany oficer CBŚP. W 2011 roku, na terenie Zakładu Karnego w Rawiczu to właśnie jemu przestępca Maciej B. opowiedział o losach Jarosława Ziętary. Oficer pojechał do Rawicza na prośbę Zdzisława S., również emerytowanego funkcjonariusza policji. Zdzisław S. znał Macieja B. jeszcze z czasów gdy ten był nastolatkiem. Zdzisław S. pracował wówczas w Komendzie Rejonowej Poznań – Grunwald, na terenie której Maciej B. mieszkał. Prawdopodobnie – jak twierdzi Zdzisław S. Baryła zapamiętał jego numer telefonu i gdy już odsiadywał dożywocie, zadzwonił twierdząc, że ma informacje dotyczące zaginionego dziennikarza i chce zeznawać oraz zadeklarował współpracę z organami ścigania. S. w tamtym okresie był już na emeryturze, więc skontaktował się z Piotrem G., którego znał z pracy i do którego miał zaufanie. Chodziło o to, żeby ewentualne informacje od Baryły nie wydostały się na zewnątrz. G. otrzymał zgodę od przełożonych i razem w 2011 roku pojechali do ZK Rawicz. Zdzisław S. nie uczestniczył w rozmowie. Po zapoznaniu obu mężczyzn, którzy jak się okazało znali się, wyszedł i czekał na G. przy portierni więzienia.

Piotr G., stwierdził, że nigdy nie miał dostępu do akt sprawy Jarosława Ziętary. Swoje spotkania z Baryłą zapisywał w notesie – nie nagrywał, a następnie weryfikował tylko najbardziej podstawowe dane takie jak nazwiska wymienianych osób i przekazywał pisemnie informacje do prokuratury w Krakowie. Miał kłopoty ze sprawdzeniem okoliczności wydarzeń, ze względu na upływ czasu. Kontaktował się z emerytowanymi policjantami, którzy z kolei przekazywali mu nazwiska innych emerytów mogących pomóc w weryfikacji słów Baryły. G. stwierdził także, że nie czuł się zobligowany do pełnej weryfikacji tego co usłyszał od Macieja B. gdyż przekazywał te informacje do miejsc gdzie toczyły się sprawy. Obaj świadkowie potwierdzili, że w ich ocenie Maciej B. jest w swoich zeznaniach autentyczny. Tak samo jak dwoje biegłych sądowych, którzy oceniali zeznania Macieja B. i nie mieli wątpliwości, że jest to wiarygodny świadek. Warto dodać, że Baryła podczas spotkań z G. informował także o innych przestępstwach na przykład o zabójstwie w lokalu El Chico, które również oficer przekazywał do właściwego organu ścigania. Maciej B. ma bardzo żywiołowy sposób mówienia. Często odbiega od głównego wątku i jak twierdzi Piotr G. przechodząc na inny temat skacze z jednego na kolejny. G. zasugerował Baryle by ten usystematyzował swoje wiadomości w formie pisemnej i jak twierdzi policjant, taka wypowiedź pisemna z czasem powstała.Zdzisław S. podczas rozprawy wyraził swoją dezaprobatę w stosunku do postawy prokuratora Kosmatego. Prokurator miał się wyrazić, że Baryła mu nie jest do niczego potrzebny. Zdanie to padło – według S. – po blisko 5 latach prowadzenia śledztwa. W związku z tym nie dziwił się Maciejowi B., że ten nie daje rady. Chodziło o stan emocjonalny gangstera. Zdzisław S. odwiedza w więzieniu Macieja B. do dziś. Nie rozmawiają o zeznaniach, informacje o sprawie S. posiada z mediów.Na rozprawie padło też pytanie o poznańskiego dziennikarza Krzysztofa Kaźmierczaka. Oficer potwierdził, że Kaźmierczak przychodził wielokrotnie na komisariat w sprawie Jarosław Ziętary. Często też przynosił różne informacje. Był też obecny w redakcji Gazety Poznańskie, gdy Zdzisław S. przyszedł zobaczyć biurko zaginionego dziennikarza, które zostało opróżnione i było zupełnie puste.

+                     +                     +

Poznański dziennikarz Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Pracował w radiu akademickim, współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Kurierem Codziennym”, tygodnikiem „Wprost” i z „Gazetą Poznańską”. Ostatni raz był widziany 1. września 1992 r. Wyszedł rano i nigdy nie dotarł do redakcji „Gazety Poznańskiej”. W 1999 r. Ziętara został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono. Według ustaleń prokuratury, oskarżeni: Mirosława R., ps. „Ryba”, i Dariusza L., ps. „Lala” podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia Ziętary do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie przekazali go osobom, które dokonały jego zabójstwa, zniszczenia zwłok i ukrycia szczątków. W toku postępowania ustalono ponadto, że działali oni wspólnie z inną, nieżyjącą już osobą. 60-letni obecnie Mirosław R. i 50-letni Dariusz L., byli w pierwszej połowie lat 90. pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się Ziętara. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

tekst i zdjęcia : Aleksandra Tabaczyńska