Ponad 100 uczestników spotkania i ponad 30 tysięcy wyświetleń relacji video z konferencji „Cenzura w sieci?” na youtube – to wstępne echa wczorajszej debaty na temat wolności słowa i jej ograniczeniach na portalach społecznościowych. W sieci ukazało się kilkanaście relacji dziennikarskich i dziesiątki tysięcy komentarzy internautów odnoszących się do poruszanych przez prelegentów zagadnień. Cieszymy się z tego zainteresowania i obiecujemy, że temat będzie przez nas kontynuowany !

Przypominamy, iż CMWP SDP apeluje o zgłaszanie do nas przypadków naruszania wolności słowa w mediach społecznościowych, chcemy oszacować skalę tego zjawiska. Będziemy te przypadki opisywać.

Poniżej zamieszczamy relację z tej debaty, jaka ukazała się na portalu  www.pch24.pl.

Witold Gadowski, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zwrócił uwagę, że na skutek rozwoju mediów społecznościowych, możemy mówić o stworzeniu „piątej władzy” i powstaniu nowego „wirtualnego kontynentu”, na którym obowiązują nieco inne zasady i prawa, a także występują inne zagrożenia niż w świecie realnym. Ten komentarz stał się punktem wyjściowym do dyskusji, w której podkreślono, że w ostatnim czasie w globalnym, wirtualnym świecie portali społecznościowych pojawił się bardzo potężny „administrator”, który ogranicza wolność wypowiedzi, dzięki której siła Internetu rozrosła się do obecnego poziomu. Jolanta Hajdasz z Centrum Monitoringu Wolności Prasy powiedziała, że coraz częściej odnotowuje przypadki łamania wolności wypowiedzi w mediach społecznościowych. – To zjawisko jest bardzo niepokojące, ponieważ nie wiemy kto decyduje o zawieszaniu profili. Nie wiemy także dlaczego tak się dzieje. Nie jest to do końca jasne i sprecyzowane – mówiła Hajdasz. – Te zjawiska kiedyś określaliśmy jako cenzurę – dodała. W relacji na pch24.pl czytamy także iż podczas debaty głos zabrał dr Tymoteusz Zych z Instytutu Ordo Iuris, który przedstawił przykłady niebezpiecznych zachowań w Internecie, ograniczających wolność słowa. Przypomniał restrykcyjne i niezrozumiałe ograniczenia skutkujące kasowaniem profili patriotycznych na portalu Facebook, a także brak reakcji w przypadku obrażania w mediach społecznościowych chrześcijan. Dr Zych zwrócił uwagę, że kluczem do zrozumienia działań portalu Marka Zuckerberga jest pojęcie „mowy nienawiści”, na podstawie którego możliwe jest kasowanie postów, wydarzeń i stron. – Sam Facebook podaje, że tygodniowo kasuje 66 tys. postów w skali świata – powiedział. Przedstawiciel Ordo Iuris dodał również, że inną formą cenzury w Internecie jest ograniczanie zasięgu materiałów ze względu na kryterium ideologiczne. Podkreślił, że już w amerykańskiej literaturze prawniczej powstało pojęcie „nowej władzy” lub „nowych regulatorów”, które odnoszą się do administratorów serwisów internetowych, podejmujących decyzje o kasowaniu niewygodnych lub „nieodpowiednich” treści.

Dr Zych przypomniał również, że polski użytkownik największych serwisów społecznościowych nie jest w stanie dochodzić sprawiedliwości, w przypadku, gdy padnie on ofiarą cenzury. – Facebook odsyła wszystkich, którzy czują się niesprawiedliwie potraktowani do tego, aby złożyć odwołanie do sądu w Kalifornii – powiedział. Dodał przy tym, że polski Kodeks Prawa Cywilnego mówi jasno, że takie sprawy powinny się toczyć w sądzie dostępnym dla poszkodowanego. Dr Zych podkreślił również, że sformułowania zawarte w regulaminie Facebooka są bardzo nieostre i pod pozorem szerzenia tzw. „mowy nienawiści”, można dokonywać cenzury różnych treści. – Facebook przyznaje, że zatrudnia 5 tys. cenzorów, którzy kasują profile, wydarzenia i posty. Co więcej, szczegółowe regulaminy nie są nikomu znane, a sam administrator mówi wprost, że nie opiera się na literalnie brzmiących przepisach, a jedynie na jego duchu czy też idei w nich zawartej – powiedział dr Tymotesz Zych. Podkreślił również, że cenzurę w sieci cechują podwójne standardy. Bardzo często administratorzy kasują treści o charakterze chrześcijańskim i patriotycznym, natomiast treści marksistowskie, promujące homoseksualizm, czy obrażające chrześcijan – są powszechnie akceptowalne.

Dyskusja w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polski nabrała jednak rumieńców w momencie, gdy głos zabrał Marcin Olender, reprezentujący korporację Google. Jego zdaniem, wolność wypowiedzi leży u podstaw współczesnego, rozwiniętego Internetu. Podkreślił, że misją serwisu Google jest „usystematyzowanie zasobów świata i uczynienie ich użytecznymi”. – Dostęp do informacji jest sensem naszego istnienia. Jest to dla nas ważne i staramy się tego bronić, o ile jest to możliwe w kontekście prawnym – powiedział Olender. Zdaniem przedstawiciela amerykańskiego koncernu, wszelkie ograniczenia pojawiające się w sieci, wynikają z decyzji politycznych i uchwalenia nowych regulacji, które zmuszają dostawców usług społecznościowych do podejmowania działań „zapobiegawczych”. Jak podkreślił, usunięcie treści zabronionych to obowiązek spoczywający na właścicielach portali społecznościowych. Olender dodał, że ewentualne konsekwencje związane z brakiem reakcji, spoczywałyby wówczas na dostawcy usługi, stąd wynikają działania podejmowane np. przez serwis YouTube. Co ciekawe, przedstawiciel Google nie chciał komentować konkretnych przypadków ograniczania wolności słowa, ponieważ „zabrania tego wewnętrzny regulamin jego firmy”. Słuchając wypowiedzi przedstawiciela amerykańskiej korporacji można było odnieść wrażenie, że ewentualna cenzura to wina regulacji prawnych, a nie decyzji poszczególnych administratorów. Z argumentacją Marcina Olendra nie chciał się zgodzić Marcin Rola, twórca portalu wRealu24.pl, opowiadając o cenzorskich działaniach portalu YouTube, których padł ofiarą. Rola przypomniał, że konieczność kasowania przez administratora treści z serwisów społecznościowych jest wiążąca jedynie w przypadku publikacji materiałów łamiących prawo, będących przestępstwem. Dodał, że łamaniem prawa nie jest publikacja materiałów, uznawanych za kontrowersyjne lub niepoprawne politycznie, dlatego nie powinna ich dotykać cenzura. Rola powiedział, że serwis YouTube skasował jego materiał wideo, na którym imigranci atakowali przechodniów w Szwecji. Marcin Olender z Google nie chciał komentować tej sprawy indywidualnie, ale podkreślił, że najprawdopodobniej chodziło o to, że film promował przemoc i brutalność. Wielu słuchaczy przyjęło jednak tę argumentację z dezaprobatą.

Podczas debaty omawiano także potencjalny kształt regulacji prawnych, które pozwoliłyby na zabezpieczenie i zagwarantowanie wolności słowa w sieci.

W trakcie debaty  Instytut Ordo Iuris przedstawił założenia  do swojego projektu ustawy  o zmianie niektórych ustaw  dotyczących nowych rozwiązań prawnych, które zagwarantują wolność wypowiedzi polskich obywateli. CMWP SDP popiera działania Ordo Iuris w tym zakresie. Szczegóły tych rozwiązań są opisane tu : http://www.maszwplyw.pl/internet-bez-lewicowej-cenzury-,81,k.html .

Całość relacji z pch24.pl : https://www.pch24.pl/dlaczego-cenzura-w-sieci–debata-z-udzialem-dziennikarzy–prawnikow-i-google,60129,i.html

 

Przykładowe relacje :

https://www.press.pl/tresc/53218,na-konferencji-sdp-i-ordo-luris-narzekano-na-cenzurowanie-w-sieci-tresci-patriotycznych

http://m.wirtualnemedia.pl/m/artykul/cenzura-w-internecie

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/google-na-konferencji-sdp-i-ordo-luris-o-obronie-wolnosci-slowa/h0yevf2