– Nasza konferencja jest dyskusją panelowa na temat zagrożeń wolności słowa przejawiających się w problemach jakie mają niektórzy dziennikarze z wymiarem sprawiedliwości – mówiła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Jolanta Hajdasz. Zastrzegła, że nie oznacza to jednak, że wolność słowa w Polsce jest w jakiś fundamentalny sposób zagrożona. – Nasz system chroni tę wolność słowa, trzeba tylko eliminować te rzeczy, które w nią uderzają – dodała dyrektor Hajdasz.Na konferencję przybyły osoby, które korzystały z pomocy świadczonej przez CMWP SDP w ostatnich dwóch latach. Sprawy, które poznaliśmy to tylko niewielki fragment działalności Centrum. Większość z nich dotyczyła problemów z art. 212 k.k. Jednym z gości był Wojciech Biedroń, dziennikarz portalu wPolityce.pl i tygodnika „Sieci”, skazany za opisanie sprawy prowokacji wobec sędziego Wojciecha Łączewskiego. – Musimy dzisiaj jako jeden organizm walczyć z tym cholernym 212. Nie możemy dzielić się na dziennikarzy i pseudeodziennikarzy, ale występować przeciwko temu razem. I nie chodzi o mnie, bo ja sobie poradzę, ale patrzę na kolegów i koleżanki z innych, często mniejszych miast, którzy mają z tym artykułem problem – mówił Wojciech Biedroń.
Mogliśmy się o tym przekonać z opowieści innych uczestników konferencji. Wiktor Sobierajski opisał na łamach Niezależnej Gazety Obywatelskiej (NGO) ukazującej się na stronie www.ngopole.pl niejasne i kontrowersyjne praktyki jednej z firm polegające na sprzedaży fikcyjnych certyfikatów i szkoleń dla przedsiębiorców - To mały portalik, nie mamy pieniędzy, pracujemy charytatywnie, a dostaliśmy pozew na 20 tys. zł. Sąd nakazał nam też wpłatę 2,5 tys. zł na koszty związane z przesłuchaniem świadków – opowiadał Sobierajski. W sprawie pomogło CMWP SDP. Po blisko półtora roku sąd pierwszej instancji oddalił pozew.
Kolejną osobą, która korzystała z pomocy CMWP SDP był dziennikarz obywatelski z Krakowa Józef Wieczorek. Dostał on zarzut za opublikowanie w internecie niejawnej rozprawy w procesie Adama Słomki, oskarżonego o podżeganie gangsterów do pobicia sędziego. Sprawa skończyła się uniewinnieniem przez Sąd Okręgowy w Krakowie. – Od prokuratora usłyszałem, że moja działalność ma negatywny wpływ na odbiór sądu. Jestem niewygodny dla sądownictwa, bo rejestruję jak działają sądy – mówił Józef Wieczorek. Małgorzata Sienkiewicz została skazana z art. 212 za napisanie żartobliwego felietonu, w którym przedstawiała zachowanie jednego z radnych, została skazana z art. 212 . – Jak policzyłam wszystkie koszty, które mam ponieść, to wyszło 6-8 tys. zł. Teraz czekam na uzasadnienie wyroku, zobaczymy co dalej – opowiadała Małgorzata Sienkiewicz. O swoich doświadczeniach z art. 212 k.k. opowiadał również dziennikarz i publicysta Wojciech Reszczyński, który kilka lat temu w jednym z felietonów użył skrótu „TVN 24 -WSI 24”. Opublikował go w gazecie „Nasza Polska” założonej przez śp. red. Marię Adamus. Nie stać ich było na kontynuowanie procesu. sformułowanie TVN 24 -WSI 24 zostało zinterpretowane jako pomówienie. Na pierwszej rozprawie przeprosiłem sąd, że musi zajmować takimi rzeczami, podczas gdy poważne sprawy czekają w kolejce – mówił red. Reszczyński. – Wyrok przyszedł pocztą. Sąd nie wziął pod uwagę wypowiedzi żadnych świadków. Na szczęście nie skazał nas na grzywnę. Skończyło się na drukowaniu w gazecie przez kilka kolejnych numerów przeprosin, ale dla mnie i dla p. Marii, nestorki polskiego dziennikarstwa niezależnego były one wielkim upokorzeniem, tak że później doszedłem do wniosku, że wolałbym nawet zapłacić grzywnę, anie przepraszać.
Antoni Szpak został oskarżony o znieważenie narodu polskiego, bo w piśmie „Angora” opublikował satyryczny felieton, w którym skomentował obecność najważniejszych urzędników państwowych na urodzinach Radia Maryja. – Felieton miał niecałą stronę, a ekspertyza dla sądu liczyła 35 stron – podkreślał absurdalność sytuacji Szpak. – Sprawa zainteresowali się inni dziennikarze, poczułem wielką solidarność, skończyło się umorzeniem i prokuratura na szczęście wycofała się z tego oskarżenia.
Wiktor Majewski, który opisywał nadużycia urzędników z Nadarzyna, powiedział, że ma za sobą 20 spraw. – Próbuje się mnie zwalczać na wszystkie możliwe sposoby, ktoś wpadł na pomysł, aby zarzucić mnie sprostowaniami. To wszystko trwa już z 10 lat – opowiadał. Uczestnicy dyskusji podkreślali, że art. 212 jest groźny m.in. dlatego, że zniechęca szczególnie młodych, niedoświadczonych dziennikarzy do zajmowania się trudnymi tematami. – To jest tzw. efekt mrożący. Nie chcą ryzykować – mówił Wojciech Biedroń.
– Już bycie podejrzanym nie jest miłe, a jeśli ktoś zostanie skazany, mając wyrok karny może mieć problemy ze znalezieniem pracy, uzyskaniem kredytów – podkreślał Wiktor Świetlik, dyrektor radiowej Trójki, a w latach 2009 – 2017 dyrektor CMWP SDP.
Dodał, że tamtym czasie rozmawiał z kilkoma ministrami sprawiedliwości na temat zaniesienia art. 212. Z tych i innych rozmów udało mu się ustalić, że największy opór w tej sprawie jest po stronie Senatu. – Bo wybierany jest w wyborach większościowych i na wybory do Senatu duży wpływ mają samorządy. A dla samorządowców to jest wspaniały miecz na dziennikarzy. Po pierwszy skuteczny, niewymagający dużej pracy i tani w porównaniu ze sprawą cywilną – mówił Świetlik.
Prawnik współpracujący z SDP Michał Jaszewski zwrócił zaś uwagę na niewłaściwe podejście sądów do spraw z art. 212. Zazwyczaj skarżący ma prawników, pieniądze, a z drugiej strony stoi np. dziennikarz obywatelski. – Sędzia powinien mieć dystans do tej sprawy, a traktuje te podmioty równorzędnie. Formalnie jest wszystko w porządku, ale to jest fasadowość sprawiedliwości – mówił Michał Jaszewski.Zauważył też, że sądy często ignorują w tych sprawach orzecznictwo strasburskie, które twierdzi, że np. osoby publiczne muszą liczyć się z krytyką i nie powinny pochopnie kierować do sądów oskarżeń przeciwko dziennikarzom.
Z kolei na innego rodzaju problemy wskazała red. Dorota Roman, która z TVP została zwolniona po 19 latach pracy w „Ekspresie Reporterów”, najpierw (za czasów prezesury Juliusza Brauna) została przeniesiona do agencji pracy tymczasowej Leasing Team, a później w dnia na dzień została jej pozbawiona choć kierowany przez nią program miał dobre wyniki na wszelkich polach. W takiej sytuacji jak mija nie można nawet pozwać do sądu pracodawcy, bo się go nie ma – mówiła red. Roman. Prezes Krzysztof Skowroński zapowiedział, że SDP planuje kolejne działania przeciwko penalizacji zniesławienia, czyli groźby kary roku pozbawienia wolności dla dziennikarza, który dopuszcza się zniesławienia – Minister sprawiedliwości powiedział, że chętnie z nami porozmawia w tej sprawie, jesteśmy na to gotowi. Może uda się uzyskać jakieś deklaracje, co z tym można zrobić – stwierdził prezes SDP Krzysztof Skowroński.