20 grudnia odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna w sprawie z powództwa Henryka Jezierskiego przeciwko Joannie Strzemiecznej -Rozen, dyrektor TVP3 Gdańsk i dziennikarce tej stacji, red. Agacie Mielczarek. Pierwsza rozprawa w drugiej instancji, a więc w I Wydziale Cywilnym SA w Gdańsku odbyła się  w formie zdalnej. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP, na rozprawach reprezentuje Centrum red. Maria Giedz. 

Apelację od  wyroku wydanego przez sąd pierwszej instancji, czyli Sąd Okręgowy w Gdańsku złożył Henryk Jezierski, właściciel internetowych wydawnictw motoryzacyjnych, który w 2017 r. miał wejść w skład Rady Programowej TVP3 Gdańsk. Nie wszedł, a dokładnie został odwołany z powodu materiału informacyjnego wyemitowanego w TVP 3 Gdańsk, w którym, jak twierdzi zainteresowany, bezpodstawnie przypisano mu współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa z czasów PRL. Złożył więc apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku o nakaz i zapłatę, pozywając Joannę Strzemieczną- Rozen, dyrektor TVP3 Gdańsk i dziennikarkę tejże stacji telewizyjnej Agatę Mielczarek.

20 grudnia w  rozprawie wzięli udział: powód, czyli Henryk Jezierski oraz jego pełnomocnik mec. Małgorzata Jezierska-Wojdak, pozwana Agata Mielczarek wraz z pełnomocnikiem Tomaszem Plaszczykiem, a także mec. Wenanty Plichta, pełnomocnik Joanny Strzemiecznej-Rozen, która osobiście w posiedzeniu nie mogła uczestniczyć. Sprawę prowadziła Sędzia Sądu Apelacyjnego Dorota Majerska-Janowska. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP objęło tę sprawę   monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa. Z ramienia CMWP proces sądowy obserwowała Maria Giedz.

Przypomnijmy: Przedmiotem sporu był wyemitowany w dniu 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk materiał informacyjny dotyczący wyboru członków do Rady Programowej w tejże stacji oraz w Radiu Gdańsk. Powód, który wszedł w skład Rady Programowej TVP3 Gdańsk, po czym został odwołany, zarzucił pozwanym bezpodstawne przypisanie mu współpracy z peerelowską SB. Zarzucił im też brak rzetelności dziennikarskiej, mimo że materiał został opublikowany w oparciu o dokumenty z IPN oraz opracowanie Daniela Wicentego, „Weryfikacja Gdańskich Dziennikarzy w Stanie Wojennym”, wydane przez IPN w 2015 r., co widać na nagraniu.

Z wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku dowiadujemy się, że Sąd nakazał pozwanym Joannie Strzemiecznej-Rozen oraz Agacie Mielczarek wyemitowanie, na własny koszt, w głównym, piątkowym wydaniu „Panoramy” oraz opublikowanie na portalu internetowym TVP 3 -http://www.gdansk.tvp.pl w najbliższym terminie po upływie 14 dni od uprawomocnienia się wyroku, oświadczenia o następującej treści: „Przepraszam Szanownego Pana Redaktora Henryka Jezierskiego za opublikowanie bezpodstawnej informacji o współpracy powoda Henryka Jezierskiego ze służbami specjalnymi PRL. Jest mi niezmiernie przykro, że informacja ta, wyemitowana w gdańskiej „Panoramie” z dnia 27 stycznia 2017 roku naruszyły Jego dobre imię i cześć”. Pozwane miały się podpisać pod owym oświadczeniem.

Sąd nakazał także obu pozwanym uiszczenia kwoty po 600 zł na rzecz powoda Henryka Jezierskiego. Są to koszty, które powód poniósł jako wpis, wnosząc pozew. Pozostałe żądania powoda Sąd oddalił.

Henryk Jezierski domaga się jednak nieco innej treści przeprosin i to publikowanych na jego prywatnym portalu, najpierw przez miesiąc w części głównej portalu, gdzie, jak podała córka powoda mec. Jezierska-Wojdak podczas poniedziałkowej rozprawy, takie ogłoszenie kosztuje 200 zł netto za dobę, a następnie przez 12 miesięcy w dziale Publicystyka. Ponoć tam ogłoszenia są darmowe.  Niemniej obie panie miałyby zapłacić razem netto 12 tys. zł. [Mec. Tomasz Plaszczyk podał dla porównania, że miesięczna opłata za ogłoszenie na dużym bilbordzie wynosi od 750 do 900 zł miesięcznie]. Jezierski chciał też, aby każda z pozwanych uiściła po 20 tys. zł na cel społeczny, a także taką samą kwotę, czyli po kolejne 20 tys. zł na rzecz powoda tytułem zadośćuczynienia. Ponieważ rozprawa sądowa toczyła się zdalnie, to treść apelacji złożonej przez Jezierskiego, a odczytanej przez Sędzię Dorotę Majerską-Janowską była w większości niezrozumiała. Niemniej wyraźnie były wyartykułowane roszczenia finansowe Powoda.

Do apelacji odniósł się mec. Wenanty Plichta, który wniósł o oddalenie roszczeń powoda. „Powód w 2017 r. był osobą publiczną. Wchodził w skład organu ustawowego, czyli Rady Programowej TVP. Musiał się więc liczyć z zainteresowaniem społeczeństwa jego osobą… Działanie Agaty Mielczarek (autorki wyemitowanego materiału informacyjnego) było w interesie publicznym. Nie wchodziła ona w sprawy prywatne Powoda. Media mają prawo interesować się różnymi aspektami działalności osób publicznych. Mają też prawo do ich oceny, również krytycznej.”

Mec. Plichta podkreślił, że Mielczarek opierała się na dokumentach. Mówił, że „nie może być tak, iż prawo do ochrony dobrego imienia jest większe od prawa do swobody wypowiedzi”. Sąd pierwszej instancji stwierdził, że zostało naruszone prawo do swobody wypowiedzi. Powód wypowiadał się wówczas lakonicznie o 2-3 kontaktach z SB, a potem, w innym procesie, jak przedstawiał Plichta, przyznał się, że było ich więcej, co zostało zapisane w uzasadnieniu wyroku karnego (Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe Wydziału II Karnego) skazującego Powoda w innym procesie, toczącym się również w Gdańsku z Ewą Leśniewską-Jagaciak (byłą dziennikarką trójmiejską). Powód przemilczał te fakty w Sądzie Okręgowym. Zdaniem Plichty w wyemitowanym materiale 27 stycznia 2017 r. nie doszło do naruszenia dóbr Powoda. Mec. Plichta wniósł, aby akta procesu karnego i wyrok skazujący Jezierskiego z 17 listopada 2021 r. dołączyć do akt sprawy.

Mimo to Henryk Jezierski domaga się, aby przeprosiny zostały zamieszczone na jego portalu, a jak wykazywali mecenasi pozwanych, na portalach motoryzacyjnych, których Powód jest i redaktorem naczelnym i wydawcą nie doszło do żadnych naruszeń dóbr prywatnych Powoda.

Mec. Tomasz Plaszczyk wyraźnie wyartykułował, że w przypadku tego procesu nie chodzi o sprawę lustracyjną tylko o niedopuszczenie dziennikarzy do swobody wypowiedzi. W materiale nie doszło do naruszenia dóbr osobistych, bo każda ze stron mogła się wypowiedzieć. Jezierskiemu dano tę możliwość dwukrotnie. „Wyrok Sądu Okręgowego był wręcz salomonowym. Domaganie się zamieszczenia przeprosin w formie płatnego ogłoszenia na prywatnym portalu Powoda jest sposobem na uczynienie z tego źródła dodatkowego dochodu”. Na dodatek Powód domaga się przeprosin na portalu, na którym dochodzi do naruszeń praw osobistych wielu innych osób.

Mec. Jezierska-Wojdak podtrzymała twierdzenie swojego ojca, że jego kontakty z SB nie miały miejsca, że „nie jest to proces lustracyjny, że w IPN nie ma żadnego dokumentu (mówiącego) o współpracy Jezierskiego z SB i że dopuszczenie do sprawy kolejnych wniosków dowodowych jest bezpodstawne, bo istotą jest to, co znajduje się w dokumentach IPN”. Po za tym „w latach 80. XX w. Powód nie było osobą publiczną, nie sprawował żadnych funkcji publicznych”. (Był dziennikarzem, sekretarzem redakcji.) Inna sytuacja była w 2017 r. Dowodów na to, że jej Ojciec był tajnym współpracownikiem nie ma i nie będzie. Stwierdzenie, że do naruszenia dóbr osobistych Powoda doszło jedynie w „Panoramie” TVP 3 Gdańsk i tylko tam powinny ukazać się przeprosiny nie jest słuszne, bo to dotknęło najbardziej czytelników portalu motoryzacyjnego.

Sam Jezierski jeszcze raz pokreślił, że autorka materiału informacyjnego nie sięgnęła do dokumentów IPN, nie sięgnęła do źródeł, naciągnęła fakty, sekretarz redakcji nie jest osobą publiczną, a cennik ogłoszeń na portalu motoryzacyjnym jest bardzo niski. Dodał też, że skoro w IPN nie ma dokumentacji, to nie było współpracy, a jego portal jest bardzo poczytnym portalem. Niestety nie wie, jaka jest ilość odsłon, ale to można sprawdzić. Mec. Plichta przypomniał Henrykowi Jezierskiemu, że rzeczywiście w IPN nie ma dokumentów wyraźnie mówiących o jego współpracy z SB, gdyż wszystkie dokumenty, łącznie z mikrofilmami zostały zniszczone w 2010 r. Dodał też, że „Powód znany jest z bezpardonowych ataków na inne osoby, a oczekuje ochrony własnego imienia. Został już skazany prawomocnym wyrokiem (wyrok z września 2021 r.) za stosowanie groźby wobec Waldemara Jaroszewicza. Bez żadnych skrupułów atakował też inne osoby”.

***

Henryk Jezierski złożył pozwy wobec trzech innych trójmiejskich dziennikarzy (Hannie Kordalskiej-Rosiek, Januszowi Wikowskiemu i Krzysztofowi Załuskiemu), również w kwestii przypisania mu współpracy z SB. Wszystkie materiały dziennikarskie zostały opublikowane w oparciu o opracowanie Daniela Wicentego, Weryfikacja Gdańskich Dziennikarzy w Stanie Wojennym, wydanym przez IPN w 2015 r. Na stronie 77 tego opracowania czytamy: „Henryk Jezierski – pracownik sekretariatu redakcji. Proponuje się pozostawić w zespole”. Do tego jest przypis nr 17: [Jezierski] „Zarejestrowany jako KTW (prawdopodobnie 27 IV 1988 r.), a następnie jako TW ps. „Jurek” przez Wydział III WUSW w Gdańsku (nr rej. 57968, nr arch. I-26134), wyrejestrowany 3 VII 1989 r. ze względu na „odmowę współpracy” (na podstawie wypisu z dziennika rejestracyjnego b. WUSW w Gdańsku; materiały nie zachowały się)”.

Henryk Jezierski został skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe X Wydziału Karnego na 4-miesięczne pozbawienie wolności warunkowo zawieszone na okres 2 lata tytułem próby. Powodem jest publikacja autorstwa Jezierskiego, zamieszczona na portalu, którego jest wydawcą i redaktorem naczelnym, upokarzająca Waldemara Jaroszewicza radnego gdańskiego z klubu PiS oraz przewodniczącego Zarządu Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Ponadto Jezierski dopuścił się publicznego szantażu Jaroszewicza, nadużywając pozycji jako dziennikarza.

Ponadto Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe II Wydział Karny wydał kolejny wyrok, ale jeszcze nieprawomocny, skazujący Henryka Jezierskiego na łączną karę 8 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym. Wyrok ten został wydany za publiczne znieważanie m.in. takimi zwrotami, jak: „osoba kwalifikująca się do miana swołoczy sowieckiej o rusko-pruskich metodach postępowania”, które odnosiły się do Ewy Leśniewskiej-Jagaciak, byłej trójmiejskiej dziennikarki.

***

Sąd postanowił: zwrócić się do Sądu Rejonowego w Gdańsku o nadesłanie tych wyroków wraz z uzasadnieniem, a także z protokołami przesłuchania Powoda. Chce też uzyskać akta z IPN. Odroczył więc rozprawę do dnia 17 stycznia 2021 r. Rozprawa odbędzie się zdalnie.

Opracowanie: Maria Giedz

Zdjęcia: Maria Giedz