O tych procesach, zarówno cywilnych, jak i karnych, które jedna osoba wytacza dziennikarzom z Trójmiasta i nie tylko pisaliśmy już wiele razy. Henryk Jezierski, właściciel i redaktor naczelny wydawnictw motoryzacyjnych (jak się przedstawia)  tym razem z art. 212 kk oskarżył  dziennikarza oraz pisarza Krzysztofa Załuskiego.  Sprawa apelacyjna toczy się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, niestety objęta jest klauzula tajności, więc nie możemy podać jej szczegółów. Sprawa red. Załuskiego objęta jest monitoringiem CMWP SDP , Centrum wysłało do Sądu swoją opinię amicus curie w obronie dziennikarza. W pierwszej instancji za jedno sporne zdanie w felietonie red. Załuski został skazany na 2 tysiące złotych grzywny, 7 tysięcy zł nawiązki i zwrot kosztów procesu. Od wyroku Sądu I instancji apelację złożył zarówno oskarżyciel, jak i pozwany. 

3 kwietnia 2023 r. odbyło się pierwsze posiedzenie, na które zgłosił się oskarżyciel prywatny Henryk Jezierski, oskarżony Krzysztof Załuski oraz jego pełnomocnik mec. Wenanty Plichta. Sprawę prowadziła Sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku Joanna Studzienna. Do uczestnictwa w rozprawie, na podstawie art. 361 kpk została dopuszczona Maria Giedz – obserwator z ramienia Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP jako osoba wskazana przez oskarżonego, gdyż sprawa toczy się w trybie niejawnym. Oznacza to, że obserwator ma obowiązek zachować tajemnicę okoliczności ujawnionych na rozprawie, o czym mówi art. 362 kk.

Przyczyną oskarżenia jest opublikowany 7 stycznia 2018 r. na portalu internetowym www.sdp.pl felieton autorstwa Krzysztofa Załuskiego p.t. „Układ trójmiejski kontra repolonizacja”. Felieton dotyczył  struktury własnościowej prasy regionalnej, ale znalazły się w nim dwa sformułowania dotyczące H. Jezierskiego, które według prywatnego oskarżyciela są nieprawdziwe, gdyż mają związek z podejrzeniem go o współpracę ze służbami bezpieczeństwa. Podejrzenie o agenturalną przeszłość Jezierskiego Załuski oparł m.in. na głośnej w środowisku trójmiejskich dziennikarzy publikacji Daniela Wicentego „Weryfikacja gdańskich dziennikarzy w stanie wojennym” (wydanej przez IPN w Gdańsku w 2015 r.) Na stronie 77 owego opracowania znajduje się zapis: „Henryk Jezierski – pracownik sekretariatu redakcji. Proponuje się pozostawić w zespole”. Do tego jest przypis nr 17: [Jezierski] „Zarejestrowany jako KTW (prawdopodobnie 27 IV 1988 r.), a następnie jako TW ps. „Jurek” przez Wydział III WUSW w Gdańsku (nr rej. 57968, nr arch. I-26134), wyrejestrowany 3 VII 1989 r. ze względu na „odmowę współpracy” (na podstawie wypisu z dziennika rejestracyjnego b. WUSW w Gdańsku; materiały nie zachowały się)”. Wszystkie materiały z tamtego okresu zostały zmikrofilmowane, a następnie w 2010 r. spalono je wraz z mikrofilmami, dlatego też w książce Wicentego brakuje wyraźnego potwierdzenia o współpracy Jezierskiego z SB. I rzeczywiście dzisiaj, mając do dyspozycji jedynie pustą teczkę Jezierskiego niczego nie można mu udowodnić. Jednak sprawa w Trójmieście nadal jest głośna właśnie przez te procesy. Data odmowy współpracy z lipca 1989 r. wiąże się z sytuacją jaka zaistniała w Polsce po „Okrągłym Stole” i zachodzącej w naszym kraju transformacji politycznej. Był to okres, w którym „tajni współpracownicy”, czy też „kandydaci na tajnych współpracowników” masowo wyrejestrowywali się i niszczyli swoje dokumenty. Ponadto osoby, którym przypisywano współpracę z SB, zwłaszcza po 2010 r., kiedy wszystkie dokumenty zostały zniszczone, występowały do sądu w celu uzyskania „sądowego certyfikatu niewinności”. Zdarzało się też, że osoby te próbowały udowodnić, iż nie współpracowały z SB wnioskując o taką decyzję do IPN. Henryk Jezierski otrzymał taką decyzję z IPN o nr 1041/OP/2019, wydaną w dniu 11 maja 2019 r., w której zaznaczono, że „nie był pracownikiem, funkcjonariuszem lub żołnierzem organów bezpieczeństwa państwa”. Brakuje wyraźnego stwierdzenia, które posiadają np. osoby represjonowane, że był lub nie współpracownikiem SB. Zamieszczono tam jedynie informację, że w archiwum IPN „nie zachowały się dokumenty wytworzone przez niego lub przy jego udziale w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji przez organy bezpieczeństwa państwa.”

Zapewne nikt by się Jezierskim nie zajmował, gdyby on sam, już po IPN-owskiej publikacji nie zechciał kandydować na członka Rady Programowej TVP Gdańsk. Ubiegając się o członkostwo w Radzie powołał się na rekomendacje Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Jednak Anna Dąbrowska, ówczesna prezes KSD, obecnie sekretarz Zarządu KSD zaprzeczyła, aby Stowarzyszenie udzieliło takiej rekomendacji Jezierskiemu – wynika to z zeznań procesu wytoczonego przez Jezierskiego innym dziennikarzom, m.in. Annie Dąbrowskiej. Red. Dąbrowska uważała, że  Henryk Jezierski samowolnie zgłosił swoją kandydaturę bez żadnych rekomendacji i bez wiedzy Stowarzyszenia. Oddział gdański stowarzyszenia już wówczas był rozwiązany, ale bezsporne jest to, że Oddział Gdański KSD takiej osobowości nie posiadał, więc  zgodnie z prawem swoją rekomendację  mógł wydać wyłącznie Zarząd Główny KSD.

Rozprawa apelacyjna tak jak sprawa w I instancji odbywa się w trybie niejawnym.

Na rozprawie 3 kwietnia b.r. Henryk Jezierski  zaatakował słownie w agresywny sposób przedstawiciela CMWP przedstawiając nieistniejący zarzut dotyczący rzekomego ukrywania przez obserwatora z CMWP SDP jego związków ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich. Zarzut jest nieistniejący, ponieważ  wysyłane standartowo przez CMWP SDP  do Sądu dokumenty zawierają szczegółowe  informacje  na ten temat oraz wszystkie dane adresowe CMWP  jako instytucji związanej z SDP.

W związku z postępowaniem odwoławczym od wyroku Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w Gdańsku – II Wydział Karny  w sprawie przeciwko red. Krzysztofowi Załuskiemu, Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP przesłało do Sądu  swoją opinię, działając w charakterze amicus curiae, tj. przyjaciela sądu. Dziennikarz został skazany z art. 212 kk za rzekome zniesławienie p.Henryka Jezierskiego w felietonie opublikowanym w 2018 r. i wniósł apelację od tego wyroku. CMWP SDP wspiera go w tej sprawie i apeluje o uwolnienie dziennikarza od tego zarzutu.

więcej o sprawie :

 

Opracowanie i zdjęcia: Maria Giedz