Sąd Okręgowy w Katowicach (Wydział Karny Odwoławczy) na rozprawie 22 października b.r. uniewinnił blogera  z Pruszcza Gdańskiego oskarżonego z art. 212 kk  o zniesławienie spółki Lyoness Polland sp.z.o.o oraz postanowił obciążyć wszystkimi kosztami procesu oskarżyciela prywatnego czyli  firmę Lyoness Poland. Sprawa dotyczyła wpisów na blogu z 2013 r.  i była objęta monitoringiem CMWP SDP. Obrońcą blogera, który nie chce, by ujawniać jego nazwisko, był mec. Paweł Matyja z Katowic. 

Spółka zarzuciła dwóm blogerom , że działając wspólnie i w porozumieniu, „tworząc i prowadząc przy użyciu sieci internet, w serwisie internetowym „Blox.pl” blog, który z samego założenia (intencjonalnie) poprzez stworzenie nazwy „antylyoness” nakierowany miał być  na naruszanie dobrego imienia pokrzywdzonej spółki  opublikowali  nieprawdziwe wypowiedzi  na jej temat. W zakresie wszystkich zarzutów poza jednym w pierwszej instancji postępowanie umorzono. Spółka nawet się nie odwoływała.

Co do jednego czynu, (wpis sprzed 8 lat!) postępowanie warunkowo umorzono, to znaczy że stwierdzono winę oskarżonego, ale nie wymierzono mu kary, uznając, że czyn nie ma wielkiej szkodliwości społecznej. Wówczas sprawa została objęta monitoringiem CMWP SDP, które przesłało w tej sprawie swoje stanowisko do Sądu odwoławczego.  Kara, jaką wymierzył sąd I instancji w ocenie CMWP SDP była nieuzasadniona, ponieważ w tym wypadku  wpis na blogu,  którego dotyczyło postępowanie karne z art. 212 kk,  był wypowiedzią anonimowej osoby, posługującej się jedynie pseudonimem, nie jest nawet wiadome czy oskarżonego, ten bowiem konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Wymowne jest także to, że druga oskarżona w tej sprawie blogerka, która stała pod takim samym zarzutem, została uniewinniona.

Podkreślić należy, że cała kwestionowana wypowiedź z 2013 r. o treści „Aktualnie przed Prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzone jest postępowanie w sprawie stosowania przez spółkę Lyoness Poland Sp. z o.o. praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów” była wiernym cytatem wypowiedzi Ministra Finansów, w dodatku nie wypowiedzianej pochopnie, a wyartykułowanej na piśmie do ówczesnego Marszałka Senatu RP. Pismo było publicznie dostępne w Internecie na oficjalnych stronach internetowych tychże urzędów. Nie było jakichkolwiek podstaw, by kwestionować ich treść.

CMWP SDP w swoim stanowisku przypomniało, że wypowiedzi takich osób – w tym pochodzące z urzędowych dokumentów, cytowane są w mediach każdego dnia i jako nie podlegające autoryzacji, nie są sprawdzane przez dziennikarzy pod kątem wiarygodności. Z oczywistych względów dotyczy to również osób prywatnych, które mają prawo powoływać się na wypowiedzi osób publicznych w sprawach publicznych i włączać się do debaty publicznej realizując tym samym zasady funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Kwestia odpowiedzialności karnej za cytowanie tego rodzaju wypowiedzi została jednoznacznie rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy, które to stanowisko Centrum Monitoringu Wolności Prasy popiera i wskazuje na jego aktualność.

Mając na uwadze powyższe orzeczenie – czytamy w stanowisku CMWP SDP przesłanym do Sądu –  należy kategorycznie stwierdzić, że osoba, która wiernie zacytowała wypowiedź Ministra Finansów zawartą w urzędowym dokumencie, a przy tym zaznaczyła, że dany fragment wypowiedzi jest wiernym cytatem, a nawet wskazała jego dokładne źródło, a przy tym była to wypowiedź dotycząca spraw publicznych, nie powinna ponosić odpowiedzialności karnej w sprawie. Gdyby przyjąć bowiem odmienną optykę i zaaprobować pogląd Sądu Rejonowego Katowice – Zachód w Katowicach, doszłoby do absurdalnej sytuacji, w której dziennikarze, ale też wszystkie osoby włączające się do debaty na temat spraw publicznych, co jest przecież zjawiskiem pożądanym, byłyby zmuszone do weryfikacji pod kątem prawdziwości niepodlegających przecież autoryzacji wypowiedzi osób pełniących funkcje publiczne, co de facto czyniłoby niemożliwym wykonywanie zawodu dziennikarza czy wręcz dyskutowanie o sprawach publicznych, ze strachu że być może dyskutuje się na temat nieprawdziwych twierdzeń. Trudno również zgodzić się na to, aby dziennikarz, bloger, czy użytkownik Internetu miał ponosić odpowiedzialność karną za cudzą wypowiedź, w sytuacji gdy kontestujący jej treść, nigdy nie zarzucił jej nieprawdziwości rzeczywistemu autorowi wypowiedzi.

Bloger prosił, by  nie podawać do publicznej wiadomości jego danych personalnych.