Proces pomiędzy powodem Henrykiem Jezierskim, dziennikarzem wydawnictw motoryzacyjnych, który chciał być członkiem Rady Programowej TVP3 Gdańsk, a pozwaną red. Joanną Strzemieczną–Rozen, dyrektorem tejże stacji toczy się od ponad roku. 17 stycznia 2020 r. odbyła się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, w XV Wydziale Cywilnym kolejna rozprawa. Przedmiotem sporu jest wyemitowany w dniu 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk materiał informacyjny, autorstwa Agaty Mielczarek, dotyczący wyborów członków do Rady Programowej w gdańskiej telewizji oraz w Radiu Gdańsk. Znalazły się w nim, na podstawie danych z IPN, odniesienia m.in. do osoby redaktora Jezierskiego w kontekście jego domniemanej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.

Sprawę prowadził sędzia Piotr Kowalski. Na rozprawę stawił się Henryk Jezierski wraz z pełnomocnikiem (prywatnie jego córką) mecenas Małgorzatą Jezierską-Wojdak. Stronę pozwanej Joanny Strzemiecznej – Rozen reprezentował jej pełnomocnik mecenas Wenanty Plichta. Joanna Strzemieczna-Rozen nie uczestniczyła w rozprawie. W posiedzeniu jako publiczność, uczestniczyło dwóch kolegów Henryka Jezierskiego.

Z ramienia Centrum Monitoringu Wolności Prasy toczący się proces sądowy obserwuje Maria Giedz. Do Sądu zostało wysłane stanowisko CMWP SDP w przedmiotowej sprawie.

Podczas tego posiedzenia toczyła się burzliwa dyskusja na temat, jak twierdzi Jezierski, prywatnego nagrania jego rozmowy, którą przeprowadzała redaktor Agata Mielczarek, autorka materiału informacyjnego wyemitowanego w telewizji. Henryk Jezierski uważa, że podczas nagrywania go kamerą Agata Mielczarek jednocześnie włączyła dyktafon w telefonie komórkowym. Zarzuca jej, że dokonała nagrania do celów prywatnych. Ponadto uważa, że na nagraniu komórkowym może być inna jego wypowiedź niż ta zarejestrowana kamerą. Dlatego też domagał się udostępnienia tego nagrania. Mielczarek dołączyła owo nagranie do akt. Kopię nagrania otrzymała Jezierska-Wojdak, ale jak się okazuje jest ono nieczytelne. Zażądała więc od pełnomocnika dyrektor telewizji czytelnego nagrania.

– Nie mam tego nagrania, nigdy się z nim nie spotkałem, nie znam jego treści. Nie ma go też dyrektor rozgłośni – mówił mec. Wenanty Plichta.

Dyskusja na ten temat trwała niemal godzinę. Powód domagał się od sędziego Kowalskiego odtworzenia tego nagrania podczas procesu. Sąd zgodził się odroczyć posiedzenie do 18 lutego 2020 roku do godziny 9.00, podczas którego zostanie podjęta próba odtworzenia owego nagrania.

Mec. Wenanty Plichta stwierdził, że do akt wpłynęła płyta z nagraniem dokumentów (akt paszportowych) z IPN. Jednak nie miał możliwości jej odtworzenia. Wniósł więc o udostępnienie mu kopi tej płyty. Tego samego domagała się mec. Jezierska Wojdak.

Opracowanie i zdjęcia Maria Giedz