5 grudnia 2019 r. odbyła się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, w XV Wydziale Cywilnym, kolejna już rozprawa przeciwko red. Agacie Mielczarek, dziennikarce TVP3 Gdańsk. Red. Mielczarek została pozwana przez Henryka Jezierskiego, dziennikarza wydawnictw motoryzacyjnych. Przedmiotem sporu jest wyemitowany w dniu 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk materiał informacyjny dotyczący wyboru członków do Rady Programowej w tejże stacji oraz w Radiu Gdańsk. Pozywający, który wszedł w skład Rady Programowej TVP3 Gdańsk, po czym został odwołany, zarzuca telewizji bezpodstawne przypisanie mu współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa z czasów PRL.

Sprawę prowadziła sędzia Małgorzata Misiura. Obie strony, wraz z pełnomocnikami, stawiły się na rozprawę. Pełnomocnikiem Henryka Jezierskiego jest mec. Małgorzata Jezierska-Wojdak, a Anny Mielczarek mec. Tomasz Plaszczyk. Na rozprawę nie stawił się prawidłowo zawiadomiony świadek – Agnieszka Oszczyk. Z wypowiedzi mec. Plaszczyka wynikało, że świadek przesłał do Sądu usprawiedliwienie drogą mailową. Jednak sędzia nie otrzymał usprawiedliwienia. Z ramienia Centrum Monitoringu Wolności Prasy toczący się proces sądowy obserwuje Maria Giedz, do Sądu zostało wysłane stanowisko CMWP SDP w przedmiotowej sprawie.

Pełnomocnik Henryka Jezierskiego mec. Małgorzata Jezierska-Wojdak wniosła też o oddalenie opinii CMWP.

Podczas rozprawy zostało zaprezentowane nagranie materiału prasowego, o którego treść toczy się spór, a wyemitowanego w TVP3 Gdańsk 27 stycznia 2017 roku. Po obejrzeniu tego materiału mec. Jezierska-Wojdak zarzucała autorce tendencyjność doboru osób wypowiadających się, a przede wszystkim dopuszczenie do wypowiedzi Henryka Jezierskiego bez przygotowania do odparcia zarzucanych mu czynów. – Powód był zaskoczony, więc mówił nieskładnie, natomiast wypowiedź red. Marka Formeli była wyreżyserowana – twierdziła Jezierska-Wojdak. – Nie uprzedzono powoda, że będzie pytany o współpracę i nie poinformowano, że tematem rozmowy będzie książka Wicentego (chodzi o książkę Daniela Wicentego „Weryfikacja gdańskich dziennikarzy w stanie wojennym”, wydaną przez Gdański Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w 2015 r.). Na tle wypowiedzi pana Formeli wypowiedź Jezierskiego wypadła chaotycznie, nieskładnie. Poza tym Formela otrzymał publikację Wicentego przed wystąpieniem w telewizji, a Jezierski nie.

Jezierska-Wojdak przeprowadziła też długi wywód zastanawiając się, czy lepszym dla powoda nie byłaby rezygnacja z wypowiedzi. Kilkakrotnie dodawała, że materiał oprócz przedstawienia nieprawdziwych faktów miał wywołać mylne wrażenie. Podkreślała też, że materiał jest tendencyjny i fałszywy. Słowa „fałszywy”, „tendencyjny” i „wyreżyserowany” powtarzały się niemal w każdym zdaniu mec. Małgorzaty Jezierskiej-Wojdak, która z przerwami mówiła około godziny podczas dwugodzinnego posiedzenia sądu. Dodała też, że po obejrzeniu tego materiału odnosi się wrażenie, że powód rzeczywiście współpracował z SB.

Pozwana Agata Mielczarek, a także jej pełnomocnik Tomasz Plaszczyk wyjaśnili, że materiał nie był wyreżyserowany i że Henryk Jezierski uważa się za doświadczonego dziennikarza, którego trudno „zapędzić w kozi róg”, a ponadto nikt nie ma wpływu na to co i jak mówi osoba zaproszona do nagrania. Trudno też uznać, że został zmuszony do takiej, a nie innej wypowiedzi. Sędzia Małgorzata Misiura kilkakrotnie próbowała uporządkować wypowiedzi mecenas Jezierskiej-Wojdak. Ta z kolei dopominała się o przedstawienie dowodów na współpracę, czyli żądała materiałów operacyjnych, a nie tylko rejestrację zachowaną w archiwach IPN.– Nie było formalnych dowodów na współpracę. Orzecznictwo polskiego sądownictwa jest bogate i trzeba wykazać, że ktoś współpracował. Nie ma definicji współpracy. Nie wystarczy kogoś zarejestrować jako współpracownika – wyjaśniała pełnomocnik Henryka Jezierskiego.

Mecenas Plaszczyk dołączył do akt sądowych artykuł napisany przez Henryka Jezierskiego i opublikowany na stronie internetowej prowadzonej przez powoda w dniu 15 lutego 2019 r., a zatytułowany „Z rejestru SB na listę PiS”. Miał to być dowód na stosowanie przez Henryka Jezierskiego podwójnych standardów wobec siebie.

– Jemu wolno w sposób niecenzuralny opisywać innych – wyjaśniał Plaszczyk. – Ale o nim nic nie wolno napisać.

Artykuł dotyczy, jak podaje Jezierski, agenturalnej działalności Waldemara Jaroszewicza, który jest m.in. członkiem Rady Programowej Radia Gdańsk.

Strona przeciwna wniosła o oddalenie wniosku. Podczas tego procesu mec. Jezierska-Wojdak sprzeciwiała się każdemu wnioskowi. Ponadto mec. Jezierska-Wojdak przerywała prawie każdą wypowiedź pełnomocnika pozwanej. Została za to przez Sąd upomniana. Sędzia oświadczyła, że przyjmuje wszystko, co jest składane do akt.

Red. Agata Mielczarek wyjaśniła, że bohaterem wyemitowanego w telewizji materiału nie był Henryk Jezierski, tylko Rady Programowe powołane w TVP3 Gdańsk i w Radio Gdańsk. Z kolei mecenas Plaszczyk wskazał na kontrowersje wokół składu Rad Programowych mediów narodowych przedstawione w programie. Wnioskował też o dołączenie do akt sprawy materiały z toczącego się równolegle procesu z powództwa Henryka Jezierskiego przeciwko dyrektorowi TVP3 Gdańsk Joannie Strzemiecznej-Rozen. A także wnosił o dołączenie akt z procesu karnego toczącego się w Sądzie Rejonowym Gdańsk Północ, również z powództwa (prywatnego aktu oskarżenia) Henryka Jezierskiego przeciwko dziennikarce Hannie Kordalskiej-Rosiek. Podkreślał, że te trzy procesy są ze sobą ściśle powiązane tematycznie.

Jednak Sąd oddalił wnioski pełnomocnika, argumentując, że procesy są w toku i że trzeba poczekać na ich rozstrzygnięcie. – Gdyby sprawy były zakończone, nie byłoby problemu, dopuścić dowodów akt, a tak to co? – zastanawiała się sędzia Misiura. Wówczas mec. Plaszczyk złożył wniosek, o możliwość przedstawienia w ciągu 7 dni w jakim zakresie należy przeprowadzić dowód z wyżej wymienionych spraw.

Mecenas Jezierska-Wojdak negowała potrzebę przesłuchania świadka Agnieszki Oszczyk., twierdząc, że świadek nic nowego nie wniesie do sprawy. Wniosła też o oddalenie wniosku dotyczącego zapoznania się z zeznaniami świadków toczących się procesów z powództwa Henryka Jezierskiego, twierdząc, że są nieprzydatne. Uważa również, że sprawa karna nie ma żadnego związku z tą sprawą.

Sędzia Misiura zastanawiała się nad koniecznością przesłuchania świadka Małgorzaty Oszczyk, chociaż przyznała, że jest zwolenniczką przesłuchiwania świadków, nawet jeśli ich zeznania nic nie wnoszą do sprawy. Pełnomocnik pozwanej Tomasz Plaszczyk wyjaśniał, że chodzi o procedurę przygotowania i wyemitowania materiału prasowego. Między innymi zapisów na pasku, które nie są autorstwa red. Mielczarek. Autorka nie jest odpowiedzialna za całość wyemitowanego materiału. To jest praca zbiorowa, bo tak pracuje się w telewizji. Autorka wyemitowanego materiału nawet nie wie, kto napisał tekst na pasku. – Nie tworzę programu sama. Są wcześniejsze zapowiedzi programu, nad którymi pracuje grono ludzi – wyjaśniała Agata Mielczarek. Sprawa została odroczona do dnia 31 marca 2020 roku. Sąd uznał, że jeśli świadek Oszczyk nie stawi się, zostanie na niego nałożona grzywna w wysokości 300 zł, ponadto jego zeznania będą pominięte jako dowód w sprawie.

Opracowanie i zdjęcia Maria Giedz