Od 2018 r. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, w XV Wydziale Cywilnym, toczy się proces przeciwko pozwanym red. Joannie Strzemiecznej – Rozen, byłej dyrektor TVP 3 Gdańsk oraz Jakubowi Świderskiemu, byłemu dziennikarzowi TVP 3 Gdańsk. Powodem jest Gmina Miasta Sopot w osobie Jacka Karnowskiego, który od 1998 r. pełni funkcję prezydenta tegoż ponad 32-tysięcznego nadmorskiego miasta. Ostatnia, dwunasta już rozprawa, trwająca ponad trzy godziny, odbyła się 28 kwietnia 2023 r. Kolejna została zapowiedziana na 19 września i wiele wskazuje na to, iż zakończy się ona odczytaniem wyroku. Sprawa jest objęta monitoringiem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Jej obserwatorem  jest red. Maria Giedz.

Przedmiotem sporu jest  emisja programów nadawanych przez TVP 3 Gdańsk od października 2017 r. do maja 2018 r. Chodzi o materiały, które ukazały się w programach: „W imieniu Sopocian”, „Forum Panoramy”, „Przegląd prasy polskojęzycznej”, oraz „Pomorze samorządowe”. Te publicystyczne materiały, częściowo autorstwa Jakuba Świderskiego lub jemu przypisywane przez władze Sopotu, ukazywały etapy renowacji i zagospodarowywania obiektów potocznie nazywanych „dworcem kolejowym” wraz z terenami do niego przyległymi, które tylko w niewielkim stopniu są owym dworcem. Gmina Sopot pozwała  re. Joannę Strzemieczną – Rosen i red. Jakuba Świderskiego  za przedstawienie przez TVP3 Gdańsk, jak twierdzi, nieprawdziwych informacji dotyczących wypadków na sopockich kąpieliskach oraz popadającego w ruinę byłego szpitala przeciwgruźliczego na Stawowiu (historyczna dzielnica Sopotu), mieszczącego się w zabytkowym zespole parkowo-pałacowym, do niedawna najpiękniejszym w Sopocie
(obecnie prywatna własność), a także Centrum Haffnera. Na rozprawę stawił się powód, czyli prezydent Sopotu Jacek Karnowski wraz z pełnomocnikiem pozywającego mec. Moniką Nowińską-Retkowską. Pozwaną Joannę Strzemieczną-Rozen reprezentował mec. Wenanty Plichta. Stawił się też pozwany red. Jakub Świderski.  Sprawę prowadzi Sędzia Piotr Kowalski.

Podczas rozprawy kontynuowano przesłuchanie Jacka Karnowskiego. Pierwsza część przesłuchania prezydenta odbyła się 31 maja 2022 r. Tak długa przerwa między przesłuchiwaniami wynikała z bardzo częstych wyjazdów Karnowskiego poza granice Polski
m.in. do USA, gdzie jak wyjaśniała pełnomocnik Powoda, załatwiał sprawy samorządowe. Osobą zadającą pytania był pozwany Świderski. Formułowane do Powoda pytania były bardzo szczegółowe i opierały się na wielostronicowym pozwie Gminy Sopot. Na większość z nich Prezydent odpowiadał, że nie wie, nie pamięta, oraz że odpowiedź została zawarta w pozwie. Sędzia Kowalski często zgadzał się z Powodem, czyli prezydentem Karnowskim, który prosił o pomoc Sędziego, aby Pozwany zadawał proste pytania i go nie obrażał. Prosił też, aby Sąd pouczył Pozwanego o zadawanie istotnych dla Prezydenta pytań. Kilkakrotnie do przesłuchania włączała się mec. Nowińska-Retkowska, przypominając, że proces nie dotyczy prawa prasowego, tylko chodzi o obrazę dóbr osobistych.
Red. Jakub Świderski dopytywał się, dlaczego nie otrzymał żadnego pisma informującego go o żądaniu przeprosin przez Gminę. Nikt też z Gminy nie skontaktował się z nim, aby załatwić sprawę polubownie. Karnowski tłumaczył, że pisma wysyłano na adres TVP 3, gdyż w Gminie nie znany był adres domowy Jakuba  Świderskiego, chociaż ten mieszka w Sopocie, a nawet przez kilka
lat (2002-2006) był członkiem Rady Miasta Sopot. Świderski uważał, że można było wykonać do niego telefon, bowiem obaj panowie się znają, zamiast wysyłać pisma m.in. do Rady Etyki Mediów. Na jego adres prywatny wysłano jedynie pozew i w tym przypadku Gmina nie miała problemu ze znalezieniem tego adresu. – Pozew wysłano na adres domowy, bo takie są przepisy – wyjaśniał Karnowski. Zresztą to nie on wysyłał pisma, bo – mówił – nie jestem prawnikiem. Prezydent wielokrotnie podkreślał, że każdy materiał wyemitowany w Telewizji był łamaniem prawa. Jednocześnie nie przyjmował do wiadomości, że z nie wszystkimi
materiałami prasowymi Jakub Świderski miał coś wspólnego. Na przykład w „Pomorzu samorządowym” zarówno wydawcą, jak i prowadzącym, a nawet uczestnikiem były zupełnie inne osoby. Jakub Świderski nie zajmował się też Centrum Haffnera. Karnowski kilkakrotnie podkreślał, że wszystkie  wyemitowane materiały są kłamstwem i że on nie pozwoli się zastraszać, a nawet próbował odmówić odpowiadania na pytania. Wyjaśnił tylko, że audycje te miały podtekst typowo polityczny, gdyż Świderski był kandydatem na prezydenta Sopotu i nie wiadomo czy jeszcze nim nie będzie. Kiedy Pozwany zapytał, dlaczego Gmina nie pozwała do sądu wydawcy „Pomorza samorządowego”, Karnowski odpowiedział, że o tym zadecydowali prawnicy i to oni lepiej wiedzą kogo pozwać. Jakub Świderski nie mógł zrozumieć, dlaczego owi prawnicy kierowali się brakiem konsekwencji i pozywali go, za to, że w jednym programie był wydawcą, w innym prowadzącym, a w kolejnym tylko uczestnikiem? Dlaczego on ma odpowiadać za scenariusz,
którego nie zrobił, za wypowiedzi ludzi podczas sondy ulicznej…?
Poruszono też kwestię umieszczenia w jednym z programów herbu miasta Sopot. Zdaniem Karnowskiego było to obraźliwe dla miasta. Tylko, że herb pojawił się w kontekście fikcyjnej postaci Al. Karnolo związanej z mafią, której jak się okazało Świderski nie wykreował i nie miał z nią nic wspólnego. W pewnym momencie prezydent Karnowski zażądał od Sędziego powstrzymania pytań. Jednocześnie sam zadał pytanie Sędziemu, jaką otrzyma karę, jeśli opuści salę. Kiedy usłyszał, że żadną, to po kilku kolejnych pytaniach i stwierdzeniu, że Wysoki Sąd nie reaguje na rzekomo kłamliwe pytania Pozwanego wyszedł z sali rozpraw.

Redaktorowi Jakubowi Świderskiemu pytania najpierw zadawał Sędzia Piotr Kowalski. Prezydent Karnowski, zanim wyszedł chciał, aby Sąd odebrał od Świderskiego przysięgę, że będzie mówić prawdę. Sędzia uznał, że nie ma takiej potrzeby. Z odpowiedzi Pozwanego wynikało, że w materiałach przez niego przygotowywanych występował jedynie w roli dziennikarza, chociaż miał świadomość, iż przed laty był konkurentem Jacka Karnowskiego, chociaż nie jest związany z żadną partią polityczną. Jego
zainteresowanie Sopotem wynikało z faktu, że zna to miasto. Mówił o szpitalu, który miał powstać w Sopocie w ramach przedwyborczych obietnic Karnowskiego, ale nie powstał, gdyż władze samorządu wojewódzkiego po latach niszczenia obiektu i braku zainteresowania nim ze strony Gminy sprzedały teren wraz z budynkiem. Miasto nie wyraziło chęci jego zakupu. Co do audycji, to Jakub Świderski wyjaśniał: – W programie „W imieniu Sopocian” byłem osobą prowadzącą. W „Forum Panoramy” pełniłem rolę wydawcy i to był program na żywo. Jako wydawca dałem prowadzącemu wskazówki ogólne, ustne zalecenia. A to prowadzący
decydował o rozmówcach. Natomiast w programie na żywo ludzie mówią co chcą. W „Przeglądzie prasy polskojęzycznej”, teraz nie pamiętam jakie były pytania, ale tam byłem osobą występującą.

Jakub Świderski kilka razy podkreślał, że trudno mu odnieść się do czyichś wypowiedzi sprzed lat bez ponownego obejrzenia materiału. Poruszano też kwestię utonięć w morzu ludzi, którzy wchodzą do wody np. nocą po wypiciu alkoholu. Tym tematem zajmowały się też inne media, a nawet sam Prezydent wypowiadał się na ten temat, ale to właśnie Świderski został pozwany za uwypuklenie tego problemu. W pozwie znalazł się też konflikt o Centrum Haffnera. Świderski twierdził, że Centrum się nie
zajmował i nie ma z nim nic wspólnego, jednak Gmina jest innego zdania. Najbardziej spornym tematem okazało się zagospodarowanie centrum Sopotu wokół stacji kolejowej, która została obudowana obiektem obecnie w znacznym stopniu należącym do prywatnego właściciela. Zdaniem Świderskiego część mieszkańców Sopotu uważa, że gdyby Gmina nie przekazała prywatnemu właścicielowi budynków (20 tys. m sześć.) za dwa ronda i chodnik, to mogłaby na nich zarabiać, chociażby na podziemnym parkingu. W pozwie w tym przypadku wyraźnie wyartykułowano słowo „przekazała”. Nie była to przecież darowizna
tylko transakcja wymienna – budynek za owe ronda, notabene, jak twierdził red. Świderski, prowadzące do parkingu, na którym zarabia inwestor. – Czy jest to dobry interes dla miasta? – pytał Jakub Świderski. Wyjątkowo spornym było słowo „dworzec”. Budynek jest prywatny, a jedynie znajdujące się w nim pomieszczenie z kasami oraz perony i dojście do nich należy do PKP. Jednak nie jest to budynek PKP. Nikt też nie zajmował się definicją dworca. – Nieuczciwość jest w tym, że miasto winno sobie zdać sprawę jaka jest to własność. Miasto winno na tym zarabiać, a nie dokładać, wynajmując powierzchnię od prywatnego właściciela – wyjaśniał Świderski. Dodał też, że ten proces, to kolejny element zwalczania go od 2007 r. jako konkurenta Karnowskiego.
Kolejną osobą zadającą pytania Świderskiemu był mec. Plichta. Wrócił temat utonięć i to utonięć po wypiciu alkoholu. Gmina uważa, że mówienie o tym w audycjach telewizyjnych odstrasza potencjalnych kuracjuszy i wczasowiczów, którzy
rezygnują z przyjazdu do Sopotu, więc jest to szkodliwe dla miasta. Mec. Plichta poruszył też temat opłaty za przeprosiny. Gmina chce, aby przeprosiny znalazły się na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” i to pięciokrotnie w odstępach tygodniowych, na głównej
stronie internetowej TVP Gdańsk przez miesiąc, a także na portalu Onet.pl przez 72 godz. Oświadczenia te mają być opublikowane w formie ogłoszeń w wytłuszczonych ramkach formatu 17 x 15 cm czarną czcionką o wielkości nie mniejszej niż 12 mm na białym tle na koszt pozwanych. Plichta zadał pytanie, czy Pozwany wie jaki będzie koszt takiego ogłoszenia. W odpowiedzi usłyszał, że co najmniej setki tysięcy złotych, a przy obecnej inflacji, to może i miliony. Mec. Plichta dopytywał się o relacje Świderskiego z Karnowskim. – Jacek Karnowski ma kompleksy wobec mnie – odpowiedział Jakub Świderski. Poniża mnie w miejscach publicznych, krzyczy. Kiedy chciałem przeprowadzić z nim wywiad, to krzyczał „Pan jest kłamcą” i uciekł. Trzy lata temu Radio Gdańsk zorganizowało spotkanie z mieszkańcami Sopotu. Chciałem zadać pytanie na temat zagospodarowania terenu pomiędzy Ergo Areną a morzem – ma tam powstać 500 lokali mieszkalnych. Karnowski podszedł do mnie i wyszarpywał mi mikrofon – zeznawał pozwany dziennikarz.  W pozwie zarzuca się Świderskiemu, że programami telewizyjnymi odstraszył inwestorów od inwestowania w Sopocie. Jednak jak podał Świderski, programy TV nie miały na to przełożenia. Nikt z tego powodu się nie wycofał. Nawet nie miało to odzwierciedlenia w innych mass mediach. Jedynie krytyczne uwagi ukazały się na portalu Gminy Sopot. Natomiast jeśli chodzi o mieszkańców Sopotu, to jedynym ich niezadowoleniem jest to, że program nie jest kontynuowany. Plichta przypomniał też, że do pozwu został dołączony wyrok karny z 2012 r., skazujący Świderskiego za zniesławienie Karnowskiego. Świderski wyjaśnił, że nie ma to nic wspólnego z publikowanymi w Telewizji materiałami, a kara dawno się skończyła. Natomiast okazało się, że Jacek Karnowski w 2015 r. również był karany, czyli został skazany za składanie fałszywych zeznań, o czym przemilczał. Sędzia Kowalski nie pozwolił kontynuować tego tematu. Mec. Monika Nowińska-Retkowska, pełnomocnik Gminy Sopot również miała bardzo dużo pytań do Pozwanego. Dopytywała się w jakiej kadencji był radnym? W jakich pracował komisjach? Czy przedstawiał się jako sopocki działacz społeczny? W pewnym momencie na Sali sądowej wywiązał się spór o to czy dworzec kolejowy w Sopocie jest otwarty całą dobę. Świderski twierdził, że kasy są zamykane po godz. 19, natomiast Nowińska-Retkowska uważała, że dworzec jest czynny całą dobę, gdyż nie zamyka się wejścia na perony. Po raz kolejny pojawiła się konieczność zdefiniowania słowa „dworzec”, gdyż sklepy i inne instytucje w budynku potocznie zwanym dworcem w nocy są nieczynne. Ponadto pani pełnomocnik dopytywała, skąd wzięło się określenie, że jest to dworzec prywatny, skoro część kasowa oraz perony przynależą do PKP. Pani mecenas zadawała szczegółowe pytania dotyczące konkretnych słów wypowiedzianych podczas programów telewizyjnych. Świderski odpowiadał, że nie pamięta i aby sobie przypomnieć i odnieść się do nich musi je odtworzyć. Wrócił też temat utonięć. Nowińska- Retkowska chciała dowiedzieć się, czy Świderski był świadkiem takiego wydarzenia. Okazało się, że Pozwany widział „topielca”, chłopaka w wieku ok. 20 lat w stroju imprezowym i płaczących obok niego kolegów. Pani mecenas miała dużo pytań i nie wszystkie dotyczyły programów telewizyjnych, chociaż interesowało ją, w jaki sposób dobiera się wypowiadających jako publiczność oraz osoby do sondy ulicznej. Dziwiła się, że wśród wypowiadających się nie było przedstawicieli Gminy. Świderski zripostował, że nie ma żadnego klucza przy doborze wypowiadających się na ulicy, a co do przedstawicieli Gminy, to wielokrotnie byli zapraszani, ale nigdy nie byli tym zainteresowani.

Spór wynikł również w powoływaniu się na informację zamieszczoną na mapie dotyczącą europejskiej dotacji na sopocką inwestycję. Pełnomocnik twierdzi, że była to pożyczka, a dziennikarz, że dotacja, bo taka znalazła się na mapie. Po kilku godzinach owych przesłuchań Sędzia Piotr Kowalski zakończył te słowne „przepychanki” i zarządził kontynuowanie przesłuchania Pozwanego przez pełnomocnika Gminy Sopot, ale po przeglądzie materiałów prasowych w celu przypomnienia poruszanych tematów w owych programach. Odbędzie się to na kolejnej rozprawie we wrześniu 2023 r.
Zostanie też wezwany świadek Jarosław Sulewski.

Opracowanie i zdjęcia Maria Giedz