Chciałabym, aby w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich powstał ranking wolności mediów europejskich na wzór tych jakie robi Freedom House czy Reporterzy bez Granic, ale uczciwiej, rzetelniej robiony – powiedziała wiceprezes SDP i dyrektor CMWP SDP dr Jolanta Hajdasz podsumowując konferencję „Media o nas, my w mediach. Wizerunek kontra rzeczywistość państw i społeczeństw Europy Środkowej w zachodnioeuropejskich mediach”, która odbyła się 27 września w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 w Warszawie.

Międzynarodową konferencję z udziałem dziennikarzy, publicystów i medioznawców z Polski, Czech, Węgier, Chorwacji i Francji zorganizowały Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Instytut Współpracy Polsko – Węgierskiej im. Wacława Felczaka.Witając gości dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, przypomniała główne tezy spotkania. – Dlaczego zachodnioeuropejskie media powielają stereotypy i nieprawdziwe, często negatywne oceny o krajach Europy Środkowej, komu jest to potrzebne, a komu to szkodzi, czy potrafimy przeciwdziałać tym zjawiskom?

–  Informacja to jest to, co decyduje o powodzeniu państw o ich sile i słabości – dodał Maciej Szymanowski, dyrektor Instytutu Współpracy Polsko – Węgierskiej im. Wacława Felczaka. Wojciech Surmacz, prezes Polskiej Agencji Prasowej, która była patronem medialnym wydarzenia, zwrócił uwagę, że dziennikarze zachodni często mają fałszywe wyobrażenie o wolności słowa w Polsce. – Oni nas uczą wolności słowa, ale nie rozumieją, że my po II wojnie światowej właśnie nie robiliśmy nic innego, jak tylko walczyliśmy o wolność słowa i ta wolność słowa jest dla nas święta. Nigdzie nie ma 100 proc. wolności słowa, ale dzisiaj w Polsce jest jedna z największych – zauważył szef PAP.

Nagroda za radio, które łączy ludzi

Do idei wolności słowa nawiązuje nagroda, którą po raz pierwszy CMWP SDP i Instytut Współpracy Polsko – Węgierskiej im. Wacława Felczaka postanowiły razem przyznać. Jej pomysł narodził się właśnie przy okazji organizowania tej konferencji.

 

– Wolność słowa musi się opierać na odpowiedzialności, wspólnych wartościach i dziennikarskiej niezależności. Według nas najlepiej będziemy mogli wyrazić uszanowanie tych ideałów poprzez przyznanie wspólnej nagrody, nazwaliśmy ją Nagrodą Wolności Słowa Europy Środkowej – mówiła Jolanta Hajdasz. Tłumaczyła, że szukając kandydata bez namysłu wskazano jedno nazwisko. – Dziennikarza, który jest powszechnie zanany w Polsce i który na antenie swojego radia porusza bardzo trudne, nieraz kontrowersyjne tematy, z całym pietyzmem traktując tematy międzynarodowe, dbając o to, by Polacy wiedzieli nie tylko o tym co dzieje się w Warszawie, w Krakowie, w Wielkopolsce, czy na Pomorzu, ale także w Niemczech, we Francji, w Czechach, na Węgrzech, w Chorwacji, a także w tak odległych krajach jak Chiny czy Liban – wyliczała szefowa CMWP SDP.

 

Laureatem pierwszej Nagrody Wolności Słowa Europy Środkowej został twórca i prezes Radia Wnet Krzysztof Skowroński.

Jolanta Hajdasz podkreśliła, że od kiedy sprawuje on funkcję prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nie pozwala przyznawać sobie nagród, w których udział ma SDP, czy CMWP. – Tym razem nie spytaliśmy go o zgodę –  przyznała dyrektor Hajdasz. – Za ambitne radio bez cenzury, które bardziej przypomina radio publiczne, niż prywatne, które łączy ludzi, w którym zawsze znajdzie się czas na dyskusję, refleksję i polemikę, które szanuje zwykłego człowieka, bez względu na to z jakiego kraju pochodzi i ile ma w kieszeni, które przygarnia młodych pasjonatów mediów i uczy ich dziennikarstwa. Dla wielu osób jest źródłem autentycznych informacji tego co dzieje się na świecie od Tajwanu po Stany Zjednoczone. Jako wyraz uznania dla wieloletniej pracy dla wolności słowa i rzetelnej informacji – uzasadniał przyznanie nagrody Maciej Szymanowski, dyrektor Instytutu Współpracy Polsko – Węgierskiej im. Wacława Felczaka.

 

Laureat powiedział, że przyjmuje nagrodę z radością, pokorą i dumą.  – Radio Wnet powstało 14 lat temu, jest prywatnym radiem, które zrodziło się z buntu przeciwko temu co się dzieje w Polskich mediach. Wtedy w mediach była absolutna dominacja jedynego typu opowieści o tym, co się dzieje w Polsce i na świecie. Było prostym, romantycznym wyzwaniem dziennikarskim i rzeczywiście w którymś momencie, kiedy radio zaczęło dojrzewać wyszliśmy poza obszar Polski, zaczęliśmy coś, co górnolotnie nazwaliśmy, globalną siecią radiową. mamy studia w kilku krajach, na Tajwanie, w Bejrucie, Paryżu, Wilnie, Lwowie – opowiadał Krzysztof Skowroński.

Skąd się biorą stereotypy?

Pierwszy panel dyskusyjny konferencji nosił tytuł „O nas bez nas. Prawda i kreacja na temat Polski, Czech, Węgier i Chorwacji w mediach”. Wzięli w nim udział:  Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie” i Telewizji Republika; Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”; Michał Karnowski, dziennikarz i publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl; Béla Bauer z węgierskiego think tanku Századvég  oraz Ondřej Šmigol z czeskiego echo24.

Tomasz Sakiewicz zauważył, że stereotypów odnośnie Polski w zachodnich mediach wytworzyło się bardzo dużo.  – Prawdziwym spektrum problemu są interesy głównych zarządców Unii Europejskiej, którzy przyjmując nowe kraje do wspólnoty zdali sobie sprawę, że została naruszona pewna równowaga sił, która zawsze była dość krucha – mówił.

Szef „Gazety Polskiej” stwierdził, że gdyby kraje Europy Środkowej zaczęły formułować swoje postulaty w sposób mocny, proporcjonalny do przynależnej im siły, mogłyby tę równowagę w UE zaburzyć i stworzyć jakiś nowy układ polityczny.  –  A tego nie do końca sobie życzono, szczególnie nie życzyły sobie tego Niemcy i należało te kraje spacyfikować – tłumaczył.

Dalej Sakiewicz wyjaśniał, że proces pacyfikacji polega na udowadnianiu, że te kraje są gorsze, więc mają bardziej ograniczone prawa. –  Po drugie, ponieważ u nich panowała demokracja, a u nas jej nie było, to oni są lepsi, mają wyższą kulturę. Im można więcej. To powoduje, że oni się uważają za kogoś, kto buduje standardy – mówił naczelny GP.

Zdaniem Pawła Lisickiego zachodnie media na ogół wyznają wartości lewicowo-liberalne i służą wprowadzaniu czteroczłonowej ideologii, która opanowała współczesny Zachód. – Pierwszy człon to imigracjonizm czyli przekonanie, że należy zlikwidować granice państwowe, wpuścić migrantów, najlepiej obcych kulturowo, z najdalej położonych od Europy krajów, czyli Afryki i Bliskiego Wschodu, ponieważ oni posłużą jako element do rozsadzenia tego, co jeszcze pozostało ze starej kultury i cywilizacji europejskiej – dowodził redaktor naczelny „Do Rzeczy”. –  Drugi punkt, to jest klimatyzm, czyli przekonanie, że zmiany klimatyczne, które zachodzą są skrajnie szkodliwe i niebezpieczne, po drugie są efektem działania człowieka, po trzecie państwa dysponują sposobami żeby temu zaradzić. Człowiek kontroluje cały świat, planetę, należy tak dostosować gospodarkę, aby służyła temu celowi.

Trzeci element, według Lisickiego, to genderyzm, czyli przekonanie, że za pomocą środków państwowych, prawnych, społecznych, można wychować i poniekąd stworzyć człowieka na nowo, negując jego zakorzenienie w tym co zastane, w biologii, w tym co nienaruszalne, czyli choćby podziale na płeć.– Do czego prowadzą te trzy elementy? – pytał publicysta. – I tu się pojawia ostatni z nich, globalizm, czyli przekonanie, że trzeba znieść istnienie państw narodowych, tożsamości narodowej i doprowadzić do powstania jednej machiny państwowej, która będzie kontrolowała wszystkich w duchu postępu.Lisicki podkreślił, że wszystkie te elementy zawierają się w polityce UE, a państwa, takie jak Polska czy Węgry, które się im przeciwstawiają, opisywane są jako złe.– Media zachodnie realizują konkretne interesy polityczno-ideologiczne – zakończył szef „Do Rzeczy”.

Michał Karnowski, zauważył, że Berlin czy Paryż, bardzo pilnują, aby nie powstało nic, co mogłoby się przeciwstawić tym interesom. – Wyszydzano Grupę Wyszehradzką, torpedowano projekt Trójmorza – mówił. Publicysta przyznał, że najważniejsze jest uświadomienie, że wszystkie te narzędzia służą zdobyciu panowania nad nami. – Jeśli  rzecz zostanie nazwana, atak staje się mniej skuteczny – podkreślał. – Najważniejsze, taką czerwoną linią, jest zaś pilnowanie suwerenności państw narodowych.

Zdaniem Béli Bauera, prasa zachodnia ocenia wszystko na podstawie własnych odniesień kulturowych. Zauważył na przykład, że w Niemczech wschodnich można spotkać się z większą wrażliwością, z uwagi na wspólne doświadczenia związane z czasem komunizmu. Ekspert węgierskiego think-tanku podkreślił też, że ważne jest przekazanie młodszym pokoleniom wiedzy na temat jak działała dyktatura, ułatwi to wzajemne zrozumienie.

Ondřej Šmigol, zauważył, że w zachodnich mediach mało się pisze o Czechach. Jego zdaniem może to wynikać z tego, że jego kraj dawno nie miał prawdziwie konserwatywnego rządu.  – Kiedy jesteśmy grzeczni nikogo nie interesujemy, może bardziej powinniśmy zabierać głos? –  zastanawiał się czeski publicysta.

Polacy źle o Polsce

W drugim panelu poruszono temat: „Między kłamstwem a absurdem. Fake newsy na temat Europy Środkowej”. Dyskutowali: Dominika Cosić, dziennikarka i publicystka, korespondentka TVP w Brukseli; Rafał Ziemkiewicz, pisarz, publicysta tygodnika „Do Rzeczy; Jan Bogatko, korespondent polskich mediów z Niemiec; Goran Andrijanić chorwacki dziennikarz i publicysta tygodnika „Sieci”; Jan Hroudný, analityk czeskiego portalu Pravý břeh – Prawy Brzeg oraz Boris Kálnoky, dyrektor węgierskiej szkoły medialnej MCC – Mathias Corvinus Collegium.

Rafał Ziemkiewicz, przyznał że media zachodnie są zalane nieprawdziwymi informacjami na temat krajów Europy Wschodniej. Zauważył jednak, że 99 proc. fake newsów na temat naszego kraju zostało wyprodukowanych w Polsce. – To nie są wymysły dziennikarzy zachodnich – mówił publicysta. – Polska opozycja jest opozycją donosicielską i jej głównym zajęciem jest produkowanie fake newsów i chodzenie z tym do Parlamentu Europejskiego, do gazet zachodnich i mobilizowanie ich żeby wspierały walkę z polskim populizmem, z polskim zacofaniem, z polską wspólnotą i tym nacjonalistyczno-katolickim rządem, który Polacy wybierają.

Zgodziła się z tym Dominika Cosić, przyznając, że autorami tekstów nieprzychylnych naszemu krajowi w zachodnich mediach bardzo często są właśnie Polacy.  – I to jest bardzo przykre, coś takiego nie występuje na zachodzie Europy. Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy mogą mieć pretensję do swojego rządu, ale będą się starali załatwiać to wewnątrz kraju, nie będą tego upubliczniać – mówiła dziennikarka.

Goran Andrijanić w swoim wystąpieniu pokreślił, że polski rynek medialny jest najbardziej pluralistyczny w całej Europie Środkowej. –

W Chorwacji konserwatywna cześć społeczeństwa nie ma swojej reprezentacji medialnej – mówił. Dodał, że w mediach głównego nurtu dominuje narracja lewicowa, także jeśli chodzi o tematy dotyczące Polski.

Jan Hroudný, przyznał, że w czeskich mediach zdarzają się fake newsy na temat Polski. – Ale w ostatnich latach zmieniło się postrzeganie Polski, zauważamy postęp jaki nastąpił w waszym kraju, wielką pomoc udzielaną Ukrainie. Pojedyncze przypadki fake newsów nie mają na to większego wpływu – zauważył.

Boris Kálnoky stwierdził, że to co można przeczytać, szczególnie w niemieckiej prasie o Polsce czy Węgrzech więcej mówi o tych mediach niż o opisywanych krajach. Jako przyczynę wskazał mentalność społeczeństwa kraju za Odrą. -Niemiecka dusza pożegnała się z myśleniem narodowościowym, nastąpił zastępczy nacjonalizm, oni są najlepszymi Europejczykami i te cnoty niemieckie są w ten sposób przedstawiany, żeby każdy był tak dobrym Europejczykiem jak Niemcy – tłumaczył Kálnoky. –  Jeżeli w polskich mediach pojawią się jakieś artykuły antyunijne, wywołują one w prasie niemieckiej irracjonalną reakcję, wydaje im się że są osobiście atakowani.

Jan Bogatko, zauważył, iż większość niemieckich mediów jest lewicowa, a większość niemieckich dziennikarzy to wyborcy SPD i Zielonych. –  Obraz Polski i Węgier, w mniejszym stopniu Czech czy Chorwacji, nie jest korzystny i to widać gołym okiem czytając wszystkie niemieckie gazety od lewej do prawej, słuchając rozgłośni radiowych, czy oglądając telewizję – mówił. Zauważył jednak, że niemieccy czytelnicy bardzo często wyczuwają fałsz w tej narracji. – Przyglądam się komentarzom i czytelnicy reagują właściwie, piszą: byliśmy w Polsce, jest tam bardzo ładnie, nie ma takiego brudu, ludzie są sympatyczni, nikt na nikogo nie napada itd. – opowiadał Bogatko.Jego zdaniem lekarstwem na fake newsy powinna być właśnie zdecydowana reakcja.  – Reakcja na dezinformację często prowadzi do korekty artykułu lub sprawia, że inne media nie sięgają już do takiej informacji. Wskazywać placem,  gdzie jest kłamstwo i z tym kłamstwem się rozprawiać – stwierdził publicysta.

Jak zbudować pozytywny obraz kraju

Przeciwdziałaniu niewłaściwej narracji w zachodnich mediach poświęcony był ostatni panel konferencji, który nosił tytuł: „Od diagnozy do działania. Jak zmienić fałszywy wizerunek Polski, Czech, Węgier i Chorwacji w mediach”. Do dyskusji na ten temat zaproszeni zostali:  Elżbieta Królikowska-Avis, publicystka, korespondentka, mediów polskich z Wielkiej Brytanii; Krzysztof Załuski, dziennikarz „Dziennika Bałtyckiego”, autor podcastu DACHL czyli niemieckieco nieco, obserwator mediów i polityki w Niemczech; Olivier Bault z Francji, korespondent Observatoire du Journalisme, redaktor portalu sovereignty.pl; Sławomir Wróbel, dziennikarz, korespondent polskich mediów z Wielkiej Brytanii oraz Luka Tripalo, publicysta i dziennikarz tygodnika „Glas Koncila” z Chorwacji.

Elżbieta Królikowska-Avis podkreślała, że dużą rolę w budowaniu pozytywnego wizerunku Polski w zachodnich mediach, powinno odgrywać nasze MSZ. Opowiadała jak przez kilka lat prowadziła dla resortu spraw zagranicznych anglojęzyczny portal i informacje tam zamieszczane rozsyłała do największych światowych mediów. Bardziej intensywne działania dla budowana wizerunku Polski zagranicą, jej zdaniem, musi podejmować też Polska Fundacja Narodowa. – Tam powinni pracować ludzie, którzy znają się na marketingu, kochają Polskę, są obyci w świecie – stwierdziła publicystka.

Krzysztof Załuski przytoczył badania na temat tego skąd Niemcy biorą wiedzę o Polsce: 37 proc. wskazało na telewizję, 28 proc. ukształtowała szkoła, 26 proc. na podstawie rozmów z rodziną, 25 proc. wskazało na inne media, 5 proc. na podstawie książek. – W poprawianiu naszego wizerunku zagranicą trzeba się skupić się na przekonywaniu dziennikarzy zachodnich, że Polska jest fajna. Na przykład organizować dla nich wyjazdy fakultatywne – radził dziennikarz.

Sławomir Wróbel mówił o tym jak na przestrzeni lat zmieniał się obraz Polaków w brytyjskich mediach. Narracje były różne. – Dla wielu Brytyjczyków na przykład był wielki szok poznawczy, że Polacy otworzyli się na uchodźców z Ukrainy – opowiadał.

Olivier Bault przyznał, że wizerunek Polski i Węgier we francuskich mediach znacznie się pogorszył po dojściu do władzy opcji konserwatywnych.-  Polska jest przedstawiana na przykład jako kraj zacofany, ponieważ jest tam zakaz aborcji – mówił. Jednak to co najbardziej go uderzyło, to całkowity brak porównania do sytuacji na Zachodzie. – Jeśli media pisały o upolitycznieniu polskiego Trybunału Konstytucyjnym, to nie było porównania do francuskiej Rady Konstytucyjnej, która jest dużo bardziej polityczna. Członkowie są tam mianowani przez prezydenta, parlament, nawet nie muszą mieć doświadczenia prawniczego, mogą nimi być politycy. Dlaczego tak się dzieje? – zastanawiał się publicysta. –  Bo po prostu media nie lubią rządów na Węgrzech i w Polsce, ponieważ to są rządy konserwatywne, niedobre, bo prawicowe.

Ważna alternatywna informacja

We wnioskach podsumowujących konferencję Jolanta Hajdasz podkreśliła, że  wizerunek Polski, Węgier, Czech, Chorwacji w zachodnioeuropejskich mediach bywa niesprawiedliwy, niesłuszny, wręcz fałszywy. – Główną rzeczą, o którą musimy dbać to jest zabieganie o to, by w przestrzeni publicznej pojawiała się informacja alternatywna do lewicowej, do tej która jest niesprawiedliwa, niesłuszna, nieprawdziwa – mówiła dyrektor CMWP SDP.Dlatego jej zdaniem ważne jest, abyśmy umieli stworzyć i utrzymać wszelkie kanały komunikacji.

– Chciałabym też, aby w SDP powstał ranking wolności mediów europejskich, nie tylko naszej części Europy, na wzór tych jakie robi Freedom House czy Reporterzy bez Granic, ale uczciwiej, rzetelniej robiony – powiedziała Jolanta Hajdasz. Tłumaczyła, że taki ranking powinien być oparty na znanej od lat w medioznastwie metodzie krytycznej analizy dyskursu –  Kiedy oceniamy, analizujemy nie tylko treść, co się w mediach ukazuje, ale także kontekst, kiedy i w jakich okolicznościach coś jest publikowane, jak wygląda system medialny. Nie jest to zadanie łatwe, ale potrzebne – podkreśliła szefowa CMWP SDP. Pomysł rankingi poparł prezes SDP Krzysztof Skowroński. – To jest wielkie wyzwanie, ale mam nadzieję że taki ranking powstanie – stwierdził.

Podsumowując konferencję, zauważył że jej uczestnicy trafnie opisali sytuację. – My możemy robić wiele rzeczy, ale oczywiście nastawienia tej machiny, która jest na Zachodzie, która powstawała przez kilkadziesiąt lat, nie zmienimy. Takie nastawienie mogą zmienić tylko Niemcy, Francuzi w wolnych wyborach, kiedy obudzą się i powiedzą, że coś jest nie tak, budujemy Unię Europejską, budujemy bogactwo, jesteśmy tygrysami, a tu nagle 40 proc. bezrobocia wśród młodych ludzi. Jeżeli porównają fakt medialny, że jest cudownie, i fakt z własnego życia, to może się obudzą, a może się nie obudzą, może nadal będą budować swoje socjalistyczne ojczyzny, a my mamy doświadczenie, że socjalistyczne ojczyzny wcale nam nie służyły. Nie pozbawiajmy się jednak nadziei, kropla drąży skałę – powiedział Krzysztof Skowroński.

Przyznał, że powinniśmy się też uderzyć we własne piersi. – Media niemieckie piszą źle o Polsce, ale jak my piszemy o Niemczech, jak piszemy o Francji? Gdyby nie Miłosierdzie Boże dziennikarze smażyliby się w piekle, bo patrzymy tylko na to co jest negatywne i z tego negatywnego zdarzenia tworzymy wizerunki nie tylko ludzi, ale całych narodów i to jest wielka wada. Jan Paweł II mówił: budujmy mosty, ale czy my je rzeczywiście budujemy ? Naszym zadaniem jest to, aby jak najwięcej o sobie widzieć. To jest ważne, żebyśmy poznawali swoje media, swoją kulturę – zakończył prezes SDP.

jka

Zdjęcia: Robert Woźniak