CMWP SDP otrzymało odpowiedź z Ambasady RP w Londynie na pismo, jakie wysłaliśmy do polskiego MSZ z prośbą o wyjaśnienie zatrzymania red. Wojciecha Sumlińskiego na lotnisku London-Luton 11 maja b.r. Michał Mazurek, konsul RP w Londynie informuje w nim, iż każda osoba, która wjeżdża do Wielkiej Brytanii może zostać poddana dodatkowej kontroli przez oficera brytyjskiej Straży Granicznej (Border Force). Takie wyjaśnienie Straży Granicznej otrzymał polski urząd konsularny w Londynie, powołując się na procedury i przepisy miejscowego prawa.
pismo z Ambasada RP.Londyn.Sumliński. 27.06.18
Wojciech Sumliński został zatrzymany przez Straż Graniczną na lotnisku London-Luton 11 maja 2018. Dziennikarz przyleciał do Londynu na promocję swojej najnowszej książki „To tylko mafia”. Był przesłuchiwany przez policję oraz służby graniczne. W upokarzający sposób był wypytywany o cel pobytu w Wielkiej Brytanii, kontakty i miejsca prelekcji. Pytano także o rzekomo ekstremistyczne poglądy dziennikarza, m.in. o rasizm i antysemityzm. Dopiero po kilku godzinach przesłuchania i interwencji konsula RP, dziennikarz został wypuszczony. CMWP SDP zaprotestowało przeciwko temu w oświadczeniu 14 maja b.r.
oraz skierowało pisma do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz do Ambasady Brytyjskiej w Polsce z prośbą o wyjaśnienie. Do tej pory otrzymaliśmy odpowiedź jedynie z MSZ.
O otrzymaniu odpowiedzi z MSZ poinformowaliśmy red. Wojciecha Sumlińskiego. Oto jego reakcja na nią:
Nadesłany tekst jest z gatunku: „jak dużo powiedzieć, by nic nie powiedzieć”. Jak odnieść się do takiego bełkotu? Najlepiej przez analogię. Spróbujmy sobie wyobrazić, że na granicy Polski, bez żadnego przedstawionego powodu, żadnego zarzutu i żadnego tłumaczenia, zostaje zatrzymany dziennikarz brytyjski (np. żydowskiego pochodzenia), że przetrzymywany jest tam przez sześć godzin, formalnie przesłuchiwany i pytany o poglądy, przekonania, wiarę, przynależność do organizacji, itp., że niczym od gangstera zostają pobrane od niego odciski palców i wykonana „sesja fotograficzna”, a w tym czasie skanowany jest jego prywatny notes i wizytownik – i dopiero po takim „przeczołganiu” łaskawie zostaje wpuszczony na terytorium RP bez zdawkowych choćby przeprosin? Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie pandemonium, jakie rozpętałoby się nazajutrz? Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie, co by się działo, gdyby po takim zajściu w odpowiedzi na pytania strony brytyjskiej polskie służby graniczne odpowiedziały – tak jak w zaistniałej sytuacji zrobiły służby brytyjskie – vide: „mieliśmy prawo zatrzymać do dwunastu godzin, to zatrzymaliśmy i już”? To że sprawą na poważnie zajęło się tylko CMWP SDP (decydenci MSZ przezornie schowali głowy w piasek), to w moim przekonaniu kolejne potwierdzenie, że jesteśmy „państwem na niby”, bo nie ma najmniejszych wątpliwości, że „państwa naprawdę” (np. wspomniana Wielka Brytania, czy Izrael) w obliczu tak oczywistego skandalu zachowałyby się zupełnie inaczej.
Oświadczenie CMWP SDP z 14.05.18 :