1 czerwca b.r. na  konferencji „Dezinformacja jutra. Przyszłość wojny informacyjnej” w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej  został zaprezentowany raport  „Wojna informacyjna 2022-2023: przebieg i wnioski” autorstwa analityków serwisu fact-checkingowego PAP #FakeHunter oraz ekspertów NASK.  W dyskusji panelowej w pierwszej części konferencji wzięli udział : Paweł Jabłoński – wiceminister spraw zagranicznych, Stanisław Żaryn – pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP, Marcin Przydacz – sekretarz stanu – szef biura polityki międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, Łukasz Kamiński – dyrektor Ossolineum i Wojciech Surmacz – prezes Polskiej Agencji Prasowej . Na zaproszenie organizatorów w  konferencji uczestniczyła dr Jolanta Hajdasz, dyr. CMWP SDP. 

Dezinformacja rozprzestrzenia się czasem jak pożar w zbożu, w bardzo szybkim tempie, licząc też na brak ewentualnej reakcji – powiedział w  panelu dyskusyjnym  „Jak działać? Rola państwa w czasach wojny informacyjnej” Marcin Przydacz. Dodał, że kancelaria Prezydenta, rząd, MSZ czy placówki konsularne reagują na pojawiające się fałszywe informacje jak najszybciej, bo  dezinformacja żywi się przede wszystkim brakiem wiedzy i bazuje na półprawdach . Z kolei Paweł Jabłoński zaznaczył, że dezinformacja, to nie tylko przeinaczenia, fałsz, ale narzędzie wojny hybrydowej stosowanej obecnie nie tylko przez Rosję, ale przez nią, na największą skalę i z największą intensywnością. Jak tłumaczył, to narzędzie dezinformacyjne jest dostosowane do odbiorcy różnych krajów; ten sam przekaz nie jest stosowany w różnych częściach Europy, np. na Bałkanach, w Afryce czy Azji. Bałkany, Bliski Wschód – w każdym z tych regionów staramy się reagować tak, by ten komunikat antydezinformacyjny był skuteczny – podkreślił. Paweł Jabłoński zaznaczył, że w Afryce poprzez sieć ambasad, poprzez naszych sojuszników, poprzez ludzi, którzy mają związki z Polską, rząd stara się z tymi informacjami docierać do miejscowych mediów,  mediów społecznościowych. Zauważył jednak, że Rosja ma tam znacznie większe możliwości i powiązania. – I ten problem realnie istnieje – dodał. – Musimy być we wszystkich miejscach na świecie, nawet w państwach, które są od nas odległe, ponieważ ta wojna informacyjna toczy się dziś globalnie. Jeśli my tam nie będziemy, będą tam inni. I nie będą to ludzie, którzy nam sprzyjają – stwierdził wiceminister.

Temat dezinformacji jest bieżący i wciąż aktualny. W zasadzie codziennie mamy do czynienia z nowymi środkami aktywnie wprowadzającymi nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie rosyjską dezinformację – powiedział prezes PAP Wojciech Surmacz. Przypomniał także, że „niedawno minęło sto lat od momentu, kiedy rosyjska dezinformacja zaczęła działać instytucjonalnie, jako specjalnie powołany do tego urząd”. „To wydarzyło się w styczniu 1923 roku na polecanie Feliksa Dzierżyńskiego” – powiedział. Od stu lat, bez przerwy, jest niezwykle profesjonalnie i skutecznie prowadzona. My, Polacy, to rozumiemy, ale świat tego kompletnie nie rozumie – podkreślił. Z kolei dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich dr Łukasz Kamiński podkreślił, że dezinformacja nie jest tym samym co fake news. „Najlepsza dezinformacja opiera się na informacjach prawdziwych” – przypomniał. Zaznaczył także, że bardzo łatwo jest manipulować historią. Historia mierzy się z różnicą poglądów, sprzecznością interpretacji i chociażby granica między tym, co jest debatą a świadomą dezinformacją jest nieczytelna, także z punktu widzenia odbiorców – dodał. Zwrócił także uwagę, że historia jest bardzo niebezpiecznym narzędziem, ponieważ o pamięć i przeszłość jest oparta ludzka tożsamość każdej wspólnoty. Uderzanie w pamięć historyczną jest elementem bardzo skutecznym i potencjalnej destabilizacji – powiedział Kamiński.

Zaprezentowany Raport mówi  o sprawach, które przez lata były bagatelizowane, podobnie jak bagatelizowano rosyjskie zagrożenie po upadku ZSRR – czytamy we wstępie do Raportu. O sowieckiej i rosyjskiej dezinformacji sporo pisano przede wszystkim w kontekście historycznym, ale świadomość jej rangi nie docierała do sporej części społeczeństw i do wielu politycznych decydentów na Zachodzie. Rosja, ze swoją agresywną retoryką, arsenałem manipulacji i potencjałem jądrowym, była zagrożeniem tak permanentnym, że się z nim oswojono. Kolejne wojny i zbrodnicze akty, akcje zaczepne, które Władimir Putin podejmował w stosunku do kolejnych państw, odbywały się z daleka od zachodnich ośrodków decyzyjnych. W efekcie stosowano metodę strusia chowającego głowę w piasek i udającego, że zagrożenia nie ma. Ewentualne reakcje były rachityczne, słabe i wręcz zachęcały Rosję do kolejnych „operacji specjalnych”. W kontekście niniejszego raportu warto wymienić jedną z nich, chyba najmniej pamiętaną. Oprócz militarnego zaangażowania czy agresji Rosji na terytoria i państwa, takie jak Czeczenia, Gruzja, Syria, Ukraina, Rosja w 2007 roku przeprowadziła atak cybernetyczny na Estonię, paraliżując całkowicie na kilka dni działanie państwa z transportem i służbą zdrowia włącznie – piszą autorzy Raportu. Nadzór merytoryczny nad nim sprawował red. Wiktor Świetlik, a za jego redakcję odpowiadała  red. Olga Doleśniak – Harczuk.

Raport jest dostępny na stronach  serwisu Fake Hunter , link : https://fake-hunter.pap.pl/node/68

 

info na podst. PAP, PR24, inf. wł, oprac. jh; foto 1 CMWP SDP; foto 2,3,4,5 – PAP