Poniżej zamieszczamy relację z ostatniej rozprawy w procesie Wojciecha Sumlińskiego, autorstwa Krzysztofa Karnkowskiego, który obserwował ją z naszego ramienia.

Krzysztof Karnkowski

Rozprawa Wojciecha Sumlińskiego – 8.01.2014

8 stycznia w sądzie dla Warszawy-Woli, odbyła się pierwsza w tym roku rozprawa w procesie przeciwko dziennikarzowi Wojciechowi Sumlińskiemu oraz byłemu funkcjonariuszowi kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandrowi L., oskarżonym z art.230 par.1 kodeksu karnego o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję kierowaną przez Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Rozprawie przewodniczył SSR Stanisław Zdun, prokuraturę reprezentował prokurator Robert Majewski. Wojciecha Sumlińskiego reprezentował adwokat Waldemar Puławski. Na 8 stycznia sąd wezwał w charakterze świadków byłego szefa ABW, Krzysztofa Bondaryka oraz poseł PO Jadwigę Zakrzewską, wiceprzewodniczącą sejmowej komisji obrony narodowej. Obecny był tylko Krzysztof Bondaryk, Zakrzewska przysłała jedynie usprawiedliwienie.

Przesłuchanie świadka rozpoczęło się od wniosku Wojciecha Sumlińskiego o zaprzysiężenie świadka i protokołowanie pytań zadawanych przez oskarżonego. Prośba, motywowana obawą przed zbyt częstym zasłanianiem się niepamięcią bądź tajemnicą państwową, została uwzględniona przez sąd. Po zaprzysiężeniu odpowiedzi na pytania obrony Bondaryk rozpoczął od stwierdzenia, że obu oskarżonych widzi po raz pierwszy, zaś wiedzę o przestępstwie posiada z prowadzonego postępowania. Bondaryk zeznał, że jego działanie sprowadzało się do uruchomienia odpowiednich procedur i doprowadziło do przyjęcia zawiadomienia o przestępstwie przez prokuraturę. Ta wszczęła postępowania, powierzając pewne czynności Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Bondaryk stwierdził, że pozostałe informacje znajdują się we wcześniejszych zeznaniach, w związku z czym zostały mu one odczytane przez sąd. W zeznaniach pojawia się wątek spotkania u ówczesnego marszałka sejmu, Bronisława Komorowskiego. Według Bondaryka w spotkaniu brał udział Leszek Tobiasz, nie uczestniczył w nim natomiast sam Komorowski. Podczas spotkania Tobiasz twierdzić miał, że posiada dowody na korupcję w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Bondaryk zeznał, ze postanowił dalszą część rozmowy odbyć w siedzibie ABW, natomiast po przekazaniu Tobiasza prokuraturze nie zajmował się już sprawą, podpisał jedynie przygotowane przez podwładnych pismo przewodnie. W poprzedzającej spotkanie z Tobiaszem rozmowie z Pawłem Grasiem nie było mowy o aneksie do raportu z weryfikacji WSI. Czy kwestia ta pojawiła się w rozmowie z Tobiaszem świadek nie pamięta.

Bondaryk stwierdził następnie, że nieznane były mu wówczas nazwiska Sumlińskiego i pułkownika L. Zapytany o to, czego dotyczyły czynności operacyjne i czy Tobiasz oraz L. byli zatrudnieni w ABW zasłonił się tajemnicą. Pytany o podjęcie jakich czynności zwrócił się Graś, odpowiedział, że trudno powiedzieć, chodziło o czynności służbowe. Po rozmowie udał się do biura Bronisława Komorowskiego, prosząc o wsparcie funkcjonariuszy ABW. Pomoc ta jednak okazała się być niepotrzebna. Spytany, czy prośba o wsparcie była działaniem rutynowym, czy też wynikała z zapobiegliwości, świadek odpowiedział, że wynikała ze zdrowego rozsądku, lepiej bowiem mieć wsparcie, niż działać samodzielnie. Odpowiadając na kolejne pytanie zeznał, że nie wiedział o wcześniejszym spotkaniu Tobiasza z innymi parlamentarzystami, co wynika z niewielkiej wiedzy wywiadowczej ABW. Ta, deprecjonująca agencję wypowiedź sprowokowała pytanie, czemu więc Graś zwrócił się o pomoc akurat do ABW. Bondaryk stwierdził, że wynika to z zakresu kompetencji służby – Agencja jest uprawniona do przyjmowania informacji w tym zakresie. Kolejne pytanie obrony dotyczyło wcześniejszego spotkania Tobiasza z poseł Zakrzewską. Zapytany o to, czy jest w stanie wskazać osoby odpowiedzialne za to, że wiedza o spotkaniu nie dotarła do ABW, świadek odparł, ze nie rozumie pytania. Po jego doprecyzowaniu wzbudził wesołość sali stwierdzeniem „Nie wiem, dlaczego nie wiedziałem”.

Następnie Bondaryk, odpowiadając na pytania Puławskiego zeznał, że w tamtym czasie był podwładnym Pawła Grasia w zakresie wyznaczonym przez premiera, Graś natomiast był podwładnym Komorowskiego w takim stopniu, w jakim poseł jest podwładnym marszałka sejmu. Stwierdził, że w czasie spotkania szefem ABW był dopiero od tygodnia lub 10 dni, więc był to okres prac organizacyjnych.

Kolejny wątek to kwestia dowodów, posiadanych przez Tobiasza. Podczas rozmowy telefonicznej z Grasiem, Komorowski twierdził, że Tobiasz ma dowody przy sobie, z dalszych zeznań świadków wynikało, że ich nie miał, adwokat chciał dowiedzieć się, czy zostało to wyjaśnione. Bondaryk poprosił o powtórzenie pytania, następnie zwrócił się o ponowne odczytanie zeznań. Świadek powiedział, że Leszek Tobiasz miał przy sobie torbę z materiałami dowodowymi, które zostały dostarczone do ABW i załączone do materiałów śledztwa. Świadek pamięta fakt posiadania tej torby przez przesłuchiwanego przez niego pułkownika, nie może natomiast odpowiedzieć na pytanie, czy ten opuszczał siedzibę ABW.

Następnie do zadawania pytań przystąpił oskarżony, red. Wojciech Sumliński. Swoją rundę dziennikarz zaczął pytaniem, kiedy i na czyje polecenie został dokooptowany do tej sprawy. Prokurator wniósł o uchylenie pytania, następnie zostało ono przeformułowane przez obrońcę w porozumieniu z oskarżonym. Bondaryk nie pamięta kiedy i od kogo po raz pierwszy usłyszał nazwisko Sumlińskiego w związku z tą sprawą; nie pamięta również tez oskarżenia. Pytanie o charakter spotkania u marszałka Komorowskiego zostało uchylone przez sąd w związku z wcześniejszym udzieleniem na nie odpowiedzi. Kolejne odpowiedzi dotyczyły braku notatki służbowej ze spotkania – według świadka nie była ona potrzebna, konieczność tworzenia notatki to kwestia oceny. Nie trzeba tworzyć notatek , dotyczących zawiadomień o przestępstwie, inne kwestie zaś regulowane są przez tajne przepisy wewnętrzne ABW. Nie sporządzono również notatki z udziału funkcjonariuszy, ponieważ nie doszło do żadnych działań. Na pytanie sądu, czy było to pierwsze spotkanie panów Tobiasza i Komorowskiego, Bondaryk nie był w stanie odpowiedzieć. Sumliński zadał pytanie, czemu w zawiadomieniu nie pojawia się nazwisko Komorowskiego, świadek tłumaczył to „epistolografią procesową”. Na kolejne pytanie sądu, czy między przesłuchaniem Tobiasza a przekazaniem sprawy do prokuratury – upłynęły cztery dni – świadek przejrzał dokumenty, Bondaryk odpowiedział, że nie pamięta, ale że ufa swoim funkcjonariuszom. Sumliński powtórzył pytanie o nieuwzględnienie roli Komorowskiego w zawiadomieniu, Bondaryk uzasadnił to własną oceną i stanem faktycznym.

Sumliński spytał następnie o różnice w zeznaniach Tobiasza, Komorowskiego i Bondaryka. Według pierwszych dwóch w spotkaniu z Tobiaszem uczestniczyli w trójkę, według Bondaryka – jedynie on sam. Były szef ABW podtrzymał zeznania, dodając, że rola Komorowskiego ograniczyła się do udostępnienia pomieszczenia na rozmowę. Pytany o cel ponownego spotkania Tobiasza z ówczesnym marszałkiem sejmu, Bondaryk odpowiedział, że „nie ma wiedzy, dlaczego coś się dzieje, albo się nie dzieje”, następnie zasłonił się niepamięcią. Na pytanie sądu, czy wszczęto środki w związku ze zgłaszanymi przez Tobiasza obawami o własne bezpieczeństwo, Bondaryk najpierw zasłonił się ponownie brakiem pamięci, następnie zaś tajemnicą państwową.

Kolejny temat przesłuchania to kwestia odwiezienia Tobiasza na przesłuchanie do ABW w samochodzie szefa agencji, Sumliński chciał wiedzieć, czy jest to częsta praktyka, Bondaryk nie przypomina sobie innych takich przypadków, ten tłumaczy brakiem miejsca w drugim samochodzie, którym jechali zabezpieczający go oficerowie.

Następnie dziennikarz wrócił do kwestii, czy był osoba znaną wcześniej Bondarykowi. Ten twierdzi, że nie kojarzył wcześniej działalności dziennikarskiej Sumlińskiego i jego publikacji na temat tajnych służb, którymi się nie interesował. Interesował się natomiast sprawą w okresie późniejszym, jednak jego działania ograniczały się przekazania podwładnym, by działali rzetelnie i zgodnie z prawem.

Zapytany o uzasadnienie z 2 marca 2010 roku (prokurator wniósł o uchylenie pytania) Bondaryk odpowiada, ze nie wie, czego dotyczyła sprawa, następnie zasłania się nieznajomością szczegółów. Przypomnijmy, że chodzi o sprawę, w której sąd bardzo krytycznie ocenił pierwszy etap śledztwa, oraz działanie ABW i prokuratury. Konsekwencją tej oceny było odsunięcie od sprawy prowadzących ją dotychczas prokuratorów. W kolejnych odpowiedziach Bondaryk przyznał, że nie wie, czemu zmienił się skład prokuratorski i nie zna żadnej decyzji dotyczącej tej sprawy. Zna natomiast krytyczną uchwałę Naczelnej Rady Adwokackiej, która poddała działania ABW miażdżącej krytyce, ale się z nim nie zgadza.

Bondaryk nie wie też nic na temat spotkania, jakie z zajmującym się sprawą dziennikarzem Wojciechem Wybranowskim miała odbyć Katarzyna Koniecpolska, rzecznik ABW. Według Wybranowskiego, cytowanego przez oskarżonego, rzeczniczka zaprosiła go w listopadzie 2007 roku na spotkanie bożonarodzeniowe, podczas którego miała próbować przekonać go do zaprzestania zajmowania się sprawą. Świadek stwierdził, że spotkanie mieściło się w obowiązkach służbowych Koniecpolskiej, nie wierzy natomiast w przypisywane jej intencje.

Do rozbieżności między zeznaniami świadka a wiedzą oskarżonego doszło w sprawie dostępu do informacji niejawnych, którego nie przedłużono zajmującemu się sprawą Sumlińskiego w sejmowej komisji ds. służb posła Wassermana, co miało uniemożliwić mu dalsze prace. Bondaryk twierdzi,  że do niczego takiego nie doszło. Po przywołaniu przez Sumlińskiego słów samego Wassermana, zasłonił się niepamięcią. Ostatni wątek w tej części przesłuchania dotyczył publikacji prasowych na temat specjalnego traktowania Tobiasza przez ABW oraz udziału w akcji pod kryptonimem „Anioł”. Świadek twierdzi, że nie wie nic na żaden z tematów. W związku z odmową udzielenia odpowiedzi na pytanie o pracę Tobiasza w ABW z powodu tajemnicy służbowej, Sumliński zapowiedział wniosek o przesłuchanie Bondaryka na posiedzeniu niejawnym.

Ostatnia część przesłuchania świadka to przygotowane przez Sumlińskiego pytania, mające znaczenie dla dalszego przebiegu procesu, które zostały dopuszczone przez sąd. Dziennikarz pytał szefa ABW o znajomość osoby i działalności służbowej Michała Chronowskiego, którą Bondaryk potwierdził oraz wiedzę na temat działania NASK (Chronowski był oficerem ABW, który następnie w wyniku konkursu został szefem NASK.

Sumliński zapowiedział, że po przesłuchaniu kolejnych osób wniesie o ponowne przesłuchanie Bondaryka, a tym –  w trybie niejawnym. Na tym zakończyła się seria pytań do świadka. Na koniec Krzysztof Bondaryk poprosił sąd o możliwość wygłoszenia oświadczenia. Po uzyskaniu zgody powiedział, że zeznawał uczciwie i że nie zgadza się z opinią o istnieniu spisku, mającego na celu doprowadzenie do skazania Wojciecha Sumlińskiego. Stwierdził, że informacje wszystkie informacje były weryfikowane, zaś o sprawie, w trybie ustawowym, informowany był prezydent Lech Kaczyński.

Po wysłuchaniu słów Bondaryka oświadczenie wygłosić chciał również Wojciech Sumliński, jednak po konsultacjach ze swoich adwokatem postanowił z niego zrezygnować. Na tym rozprawa się skończyła. Kolejne posiedzenie sąd wyznaczył na 22 stycznia, o godz. 10:00.

Relacja także na: http://ander.salon24.pl/559483,wojciech-sumlinski-rozprawa-z-dn-08-01-2014-r 

CMWP SDP monitoruje proces na prośbę dziennikarza.