Czym relacjonowanie rosyjskiej agresji na Ukrainę różni się od opisywania innych wojen? Jaką osobistą cenę trzeba zapłacić za bycie blisko wstrząsających wydarzeń? Czy rzetelne dziennikarstwo przegrywa z mediami społecznościowymi? Na takie między innymi pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy sesji dyskusyjnej „Dylematy wojny. Agresja Rosji na Ukrainę w relacjach dziennikarzy”, która odbyła się w środę, 18 maja pod patronatem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w ramach XVI ogólnopolskiej konferencji naukowej Etyka Mediów w Krakowie.

Jak podkreśliła na wstępie prowadząca panel dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, wiceprezes SDP, a także wykładowczyni Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu, do udziału w dyskusji zaproszeni zostali praktycy – doświadczeni dziennikarze, reporterzy wojenni. Niektórzy z nich byli świadkami i relacjonowali wiele konfliktów, w różnych zakątkach świata. Celem dyskusji było poznanie spojrzenia na trwającą w Ukrainie wojnę okiem dziennikarza-praktyka.

Wśród panelistów znaleźli się: Paweł Bobołowicz, dziennikarz Radia Wnet, od ponad 20 lat zajmujący się współpracą polsko-ukraińską, korespondent z Kijowa, Jacek Łęski, dziennikarz Telewizji Polskiej, od początku relacjonujący rosyjską agresję na Ukrainę, Marcin Mamoń, autor filmów dokumentalnych z krajów ogarniętych konfliktami, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej” oraz dr hab. Piotr Grochmalski, wieloletni korespondent wojenny, a obecnie analityk i wykładowca Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. Gościem specjalnym dyskusji był Mykoła Semena, ukraiński dziennikarz, współpracujący w przeszłości m.in. z Radiem Wolna Europa i Radiem Swoboda, po aneksji Krymu przez Rosjan aresztowany i skazany za separatyzm na 2,5 roku więzienia w zwieszeniu, pozbawiony możliwości działalności publicznej i prawa wykonywania zawodu dziennikarza.

Dziennikarz świadkiem zbrodni i okrucieństwa

Uczestnicy sesji podkreślili ogromną rolę jaką mają do wypełnienia dziennikarze relacjonujący wojnę w Ukrainie. Jacek Łęski zauważył, że pierwszą ofiarą wojny zawsze jest prawda, dlatego bardzo ważny jest rzetelny przekaz. – Dziennikarz na miejscu ma kilka źródeł informacji: od armii ukraińskiej, po to co prezentuje Rosja. I jedno i drugie ma funkcje propagandową. Najważniejsze jest to co się dotknie własnymi rękami, co się usłyszy od świadków wydarzeń. Starałam się być jak najbliżej tego drugiego źródła informacji – opowiadał reporter TVP.  – Dziennikarz na takiej wojnie musi starać się odcedzić wersję propagandową od prawdziwej – dodał.  Łęski zauważył, że polscy dziennikarze nie są neutralni w tej wojnie. –  My trzymamy stronę Ukrainy, chcemy aby się im udało, widzimy jak oni cierpią.  Trudno stać na tej barykadzie okrakiem – podkreślił. – Dziennikarz musi jednak zachowywać wstrzemięźliwość, trzymać się realiów, być możliwie najbliżej miejsc wydarzeń. Zdaniem Pawła Bobołowicza, nie ma czegoś takiego tak obiektywizm dziennikarski, tylko rzetelność. – Perspektywa jest taka, że jeżeli nie powiedzie się Ukrainie, to dalej jesteśmy my, Polska – zauważył.

Marcin Mamoń zwracał uwagę na to co wyróżnia tę wojnę od innych konfliktów, które dokumentował. – Tamte to były wojny między partyzantami, a armią rządową, powstańcami a jakąś tyranią. Można powiedzieć, że to były konflikty asymetryczne. Tutaj jedno państwo atakuje drugie – zauważył. O niespotykanej wcześniej skali tej wojny mówił również Piotr Grochmalski.  – W makroskali to jest największa wojna geopolityczna świata, która decyduje o kształcie nie tylko naszego kontynentu, ale w zasadzie całej sytuacji geopolitycznej świata – mówił. Podkreślał niezwykła rolę dziennikarzy, którzy relacjonują rosyjską agresję na Ukrainę.

Każda wojna ma stałe elementy, dziennikarz jest dokumentalistą zbrodni i okrucieństwa, które są tam dokonywane, jest więc wrogiem numer jeden armii, która dokonuje tego typu działania. Jest celem do likwidacji, do zabicia, bo zabity dziennikarz nie będzie mówił, nie będzie świadczył  – zauważył Grochmalski. Jego zdaniem dziennikarz swoją obecnością zmniejsza liczbę zabitych cywilów, gdyż dokumentacja, którą sporządza może być później wykorzystywana w ściganiu sprawców zbrodni.

Ale ważne jest, aby każdy dziennikarz miał świadomość, że nie będzie dalej tym świadkiem, jeżeli da się zabić.  Imperatywem fundamentalnym dziennikarza, korespondenta jest to, aby się nie dać zabić – powiedział wykładowca Akademii Sztuki Wojennej. Przyznał, że dzisiejsze pole walki sprawia, że praca korespondenta wojennego jest bardzo trudna. Ciągłe narażanie się na niebezpieczeństwo nie pozostaje natomiast bez wpływu na życie dziennikarza. Cenę za to płaci nie tylko on sam, ale też jego najbliżsi, co podkreślili w dalszej części dyskusji uczestnicy sesji.

Będąc na miejscu można jakoś ogarnąć sytuację, wiedzieć gdzie jest bezpiecznie. Ale wiem, że moi bliscy widzą tylko przekaz medialny, który z gruntu rzeczy jest skondensowany, i martwią się – mówił Jacek Łęski. – Strach o tym co myślą bliscy powoduje, iż uświadamia się sobie, że nie jest się żołnierzem, że nie zawsze trzeba być na pierwszej linii, nie zawsze trzeba być w okopie, że można być krok dalej – zauważył Paweł Bobołowicz. Przyznał jednak, że wojna wciąga dziennikarza. – Niektórzy mają problem, aby z tej wojny powrócić, nawet kiedy wracają do swojego miejsca zamieszkania to oni z wojny nie wracają, bo ona cały czas siedzi w głowach, siedzi w sercu, utrudnia normalne życie i funkcjonowanie – stwierdził korespondent Radia Wnet. Marcin Mamoń przyznał, że w jego przypadku dokumentowanie konfliktów stało się już swego rodzaju nałogiem i jego rodzina musiał nauczyć się z tym żyć. O nieusuwalnym piętnie, jakie wywiera wojna na życiu dziennikarza mówił Piotr Grochmalski. – Niektóre rzeczy zostają z tobą do końca życia, nikt nie jest w stanie tego zrozumieć – stwierdził . – Setki osób z moich zdjęć nie żyje, jestem więc w jakimś wymiarze człowiekiem, który jest pamięcią tych ludzi, których już nie ma – dodał.

Gościem specjalnym sesji był Mykoła Semena, dziennikarz ukraiński, który po aneksji Krymu opisywał sytuację w tym regionie i został za to skazany na karę 2,5 roku aresztu domowego.  Z racji wieku (rocznik 1950)  nie może wziąć czynnego udziału w obecnych walkach na Ukrainie. Mykola Semena  powiedział, że wielu analityków i dziennikarzy w Ukrainie jest zadania iż obecna sytuacja jest III wojną światową. – Rosja prowadzi tę wojnę nie tylko z Ukrainą, ale też ze Stanami Zjednoczonymi, NATO i całym światem – podkreślił. Zwrócił też uwagę, że z Rosji musiało uciec wielu dziennikarzy, którzy próbowali mówić prawdę o tym co się dzieje na Ukrainie

Jolanta Hajdasz przedstawiła biografię gościa specjalnego.  Mykola Semena jest dziennikarzem z wykształcenia, ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie  w Kijowie, jako korespondent z Krymu pracował m.in. dla dziennika Izwiestia,a  po aneksji półwyspu przez Rosję wiosną 2014 r. pozostał na Krymie. Współpracował z internetowym wydaniem portalu Krym.Reali i Radiem Swoboda. Prawdopodobnie podczas naprawy domowego komputera zainstalowano w nim program szpiegujący, bo jak się poźniej okazało, dwa z pięciu tomów akt jego sprawy zajmowały zrzuty z ekranu jego komputera. Był aresztowany w  2016 roku,  rok później był sądzony. We wrześniu 2017 roku został uznany za winnego „separatyzmu” i skazany na karę dwóch i pół roku więzienia w zawieszeniu, co oznaczało tzw. areszt domowy. Został także pozbawiony na trzy lata możliwości prowadzenia „działalności publicznej”, w tym otrzymał zakaz wykonywania zawodu dziennikarza.  Zabroniono mu także opuszczania Rosji.Przeciwko wyrokowi dla niego protestowały zachodnie organizacje pozarządowe, OBWE i  Unia Europejska . W lutym 2019 r. ukraińskie Ministerstwo Polityki Informacyjnej i MSZ nominowało Mykolę Semena i innego ukraińskiego dziennikarza, Romana Suszczenkę – również aresztowanego i skazanego przez Rosję, zdaniem władz ukraińskich nielegalnie – do UNESCO/Guillermo Cano World Press Nagroda Wolności. Niestety, tej nagrody im nie przyznano. W 2019 roku Semena opublikował książkę The Crimean Report o aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku. We wrześniu 2015 r. na granicy administracyjnej między obwodem chersońskim i Krymem Tatarzy Krymscy rozpoczęli blokadę półwyspu, która całkowicie wstrzymała z nim wymianę handlową. Semena pisał o toczącej się dyskusji, co do potrzeby takich działań. Podkreślał przy tym, że jeśli celem jest wyzwolenie Krymu, to blokada jest koniecznym etapem. Artykuł na ten temat, który dziennikarz napisał pod pseudonimem i opublikował w dziale opinie na stronie Krym.Reali, zatytułowany „Blokada – konieczny pierwszy krok do wyzwolenia Krymu” stał się głównym materiałem dowodowym w sprawie przeciwko dziennikarzowi.

Walczyć o jakość przekazu czy odbiorców?

Na koniec uczestnicy panelu odnieśli się do problemu wykorzystywania wojny przez niektóre osoby, także dziennikarzy, do autopromocji w mediach społecznościowych. – Nie używam mediów społecznościowych kiedy wyjeżdżam na wojnę. Skupiam się na tym, aby przełożyć to co widzę na mój film – mówił Marcin Mamoń. Jego zdaniem próba promocji siebie przy okazji relacji z wojny świadczy o niedojrzałości niektórych dziennikarzy. – Jestem fanem mediów społecznościowych, ale od 24 lutego mam problem co tam pisać, nie wiem co mam tam wrzucić. Zdjęcie trupów z Buczy, czy oficera rosyjskiego zabitego gdzieś w lesie? – stwierdził Paweł Bobołowicz. Przyznał, że dbanie o jakość przekazu może oznaczać utratę jakieś części odbiorców.  – Niedługo wojna będzie relacjonowana już nie tylko na Facebooku, ale także na Tik-Toku – zauważył.

Na zakończenie sesji Jolanta Hajdasz, dziękując organizatorom konferencji za zaproszenie na nią dziennikarzy, zawróciła się z apelem do naukowców, aby uwzględniali głos praktyków, pracujących dziennikarzy. – Tak szybko zmienia się nam technologia, tak szybko zmienia się nam świat, że tradycyjna refleksja naukowa czasem nie nadąża za tymi zjawiskami, z którymi  my na co dzień stykamy się jako pracujący w mediach. Tylko ta symbioza, współistnienie jednych i drugich, z jednej strony naukowcy, z drugiej praktycy dziennikarze, może przynieść tę jakość, o którą chodzi, czyli prawdziwy opis relacji  jakie dzisiaj zachodzą w całej mediosferze – podkreśliła dyrektor CMWP SDP.

Konferencje Etyka Mediów organizowane są od 2006 roku na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie pod patronatem Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej. Tematem tegorocznej edycji jest „Bezinteresowność w mediach – interesowne media”.

zapis video sesji (zaczyna się w drugiej części nagrania  od 2:33:00 )

tekst:(jka)