17 stycznia 2022 r. odbyła się już ostatnia rozprawa w gdańskim Sądzie Apelacyjnym (I Wydział Cywilny SA w Gdańsku) w sprawie toczącego się od niemal pięciu lat procesu sądowego pomiędzy Henrykiem Jezierskim, właścicielem internetowych wydawnictw motoryzacyjnych, a Joanną Strzemieczną-Rozen, dyrektor TVP3 Gdańsk i dziennikarką tej stacji Agatą Mielczarek. Sąd, wydając wyrok, odrzucił większość roszczeń finansowych Henryka Jezierskiego, ale  podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego zgodnie z którym dziennikarki mają go przeprosić. 

Sąd  Apelacyjny zmienił jedynie treść oświadczenia z przeprosinami,  jakie dyrektor Strzemieczna – Rosen i redaktor Agata Mielczarek  mają opublikować na stronie internetowej TVP3 Gdańsk. Chodzi o dodanie słowa „godność” do wcześniej zaproponowanej treści w wyroku pierwszej instancji Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Przedmiotem sporu był wyemitowany w dniu 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk materiał informacyjny, autorstwa Agaty Mielczarek, dotyczący wyboru członków do Rady Programowej tej stacji oraz Radia  Gdańsk. Powód, czyli Henryk Jezierski, który wszedł w skład Rady Programowej TVP3 Gdańsk jako rzekomy reprezentant Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, które jednak zaprzeczyło, jakoby udzieliło mu rekomendacji.  Po ujawnieniu tej informacji Henryk Jezierski został z Rady odwołany i wkrótce po tym  zarzucił dziennikarkom bezpodstawne przypisanie mu współpracy z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa. Zarzucił im też brak rzetelności dziennikarskiej, mimo że materiał w regionalnym programie TVP 3 Gdańsk na ten temat został opublikowany w oparciu o dokumenty z IPN oraz opracowanie Daniela Wicentego p.t. „Weryfikacja Gdańskich Dziennikarzy w stanie wojennym”, wydane przez IPN w 2015 r., co widać na nagraniu.

Rozprawa apelacyjna odbyła się w trybie zdalnym, wzięli w niej udział: powód, czyli Henryk Jezierski oraz jego pełnomocnik, a prywatnie jego córka mec. Małgorzata Jezierska-Wojdak, pozwana Agata Mielczarek, a także mec. Wenanty Plichta, pełnomocnik Joanny Strzemiecznej-Rozen. Sprawę prowadziła sędzia Sądu Apelacyjnego Dorota Majerska-Janowska. Z ramienia Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP proces sądowy obserwowała Maria Giedz.

Rozprawa, jak wspomniano, odbywała się w trybie zdanym i niestety była w większości, zwłaszcza w drugiej części słabo słyszalna i niezrozumiała. Niesprawny system techniczny sprawił, że przypominało to kpinę z Sądu. Słychać było jedynie pojedyncze sylaby, które po kilkukrotnym odtwarzaniu z nagrania można było domyślnie ułożyć w słowa, a nawet podjąć próbę konstruowania zdań. Dlatego dokładną relację z procesu będzie można zamieścić po ukazaniu się zarówno wyroku w formie pisemnej, jak i jego uzasadnienia, co nastąpi zapewne nie wcześniej niż za ok. 3 tygodnie.

Poza treścią oświadczenia i tak inną niż życzył sobie Henryk Jezierski, pozostałe punkty z apelacji złożonej przez Powoda, głównie dotyczące finansów, a także opublikowanie przeprosin na Jego własnym portalu oraz utrzymywanie owego oświadczenia przez rok, oczywiście na koszt pozwanych zostały przez Sąd oddalone. Bowiem Sąd, jak stwierdziła Sędzia Dorota Majerska-Janowska, skupił się wyłącznie na sprawie naruszenia dóbr osobistych powoda.

– Pozostałe kwestie nie podlegały analizie Sądu, jak m.in. udzielenie rekomendacji powodowi przez Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy czy członkostwo w Radzie Programowej TVP3 Gdańsk – czytała Majerska-Janowska.

Wyjaśniała też, że w IPN-ie nie istnieje teczka Henryka Jezierskiego, może istniała, ale wszystkie dokumenty zostały zniszczone, więc nie można powiedzieć, że Jezierski był tajnym współpracownikiem. Z dokumentów IPN-u wynika, że Jezierski odmówił współpracy, albo odmówił dalszej współpracy. Z przesłuchań świadków wiadomo, że autor książki „Weryfikacja Gdańskich Dziennikarzy w Stanie Wojennym” wypowiadał się jedynie na temat zarejestrowania Jezierskiego, ale nie ma deklaracji podpisanej przez niego samego, ani potwierdzenia przyjęcia korzyści materialnych. – Trzeba rozróżnić fakt rejestracji od konkretnej współpracy – dodała sędzia Majerska-Janowska.

Sędzia podkreśliła też, że materiał dziennikarski został zebrany prawidłowo, z czym nie zgadzał się Henryk  Jezierski, tylko nieprawidłowo zostały wyciągnięte wnioski. Tak więc zarzut braku rzetelności dziennikarskiej Jezierskiego wobec Agaty Mielczarek nie był słuszny. Sędzia nie widzi też powodu publikowania przeprosin na stronach motoryzacyjnych, które są własnością Jezierskiego, gdyż tam nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda.

W IPN nie ma dokumentów wyraźnie mówiących o współpracy Henryka Jezierskiego z SB, gdyż wszystkie dokumenty, łącznie z mikrofilmami zostały zniszczone w 2010 r. Jednak w przypadku odnalezienia dokumentów stwierdzających tę współpracę lub dotarcia do innych dowodów, nie będzie możliwości zmiany wyroku Sądu Apelacyjnego, gdyż istotna jest wiedza na moment publikacji materiału w Telewizji, a więc na dzień 27 stycznia 2017 r.

***

Henryk Jezierski złożył także pozwy wobec trzech innych trójmiejskich dziennikarzy, również w kwestii przypisania mu współpracy z SB. Wszystkie materiały dziennikarskie zostały opublikowane w oparciu o pracę Daniela Wicentego. Na stronie 77 tego opracowania czytamy: „Henryk Jezierski – pracownik sekretariatu redakcji. Proponuje się pozostawić w zespole”. Do tego jest przypis nr 17: [Jezierski] „Zarejestrowany jako KTW (prawdopodobnie 27 IV 1988 r.), a następnie jako TW ps. „Jurek” przez Wydział III WUSW w Gdańsku (nr rej. 57968, nr arch. I-26134), wyrejestrowany 3 VII 1989 r. ze względu na „odmowę współpracy” (na podstawie wypisu z dziennika rejestracyjnego b. WUSW w Gdańsku; materiały nie zachowały się)”.

W innym procesie Henryk Jezierski został skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe X Wydziału Karnego na 4-miesięczne pozbawienie wolności warunkowo zawieszone na okres 2 lata tytułem próby. Powodem jest publikacja autorstwa  H.Jezierskiego, zamieszczona na portalu, którego jest wydawcą i redaktorem naczelnym, upokarzająca Waldemara Jaroszewicza, radnego gdańskiego z klubu PiS oraz przewodniczącego Zarządu Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Ponadto H.  Jezierski dopuścił się publicznego szantażu Jaroszewicza, nadużywając pozycji jako dziennikarza.

Poza tym Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe II Wydział Karny wydał kolejny wyrok, ale jeszcze nieprawomocny, skazujący Henryka Jezierskiego na łączną karę 8 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin w miesiącu. Wyrok ten został wydany za publiczne znieważanie m.in. takimi zwrotami, jak: „osoba kwalifikująca się do miana swołoczy sowieckiej o rusko-pruskich metodach postępowania”, które odnosiły się do Ewy Leśniewskiej-Jagaciak, byłej trójmiejskiej dziennikarki. Od tego wyroku Henryk Jezierski złożył odwołanie.

Tekst i zdjęcia :  Maria Giedz

na zdjęciach :

foto 1 : sędzia Dorota Majerska-Janowska i pusta sala rozpraw

foto 2 : Ekran komputera podczas rozprawy prowadzonej zdalnie z nazwami uczestników

foto 3: Ekran komputera podczas rozprawy prowadzonej zdalnie z zasłonięciem twarzy osób, które nie zgodziły się na ich ujawnianie